niedziela, 6 października 2013

Wpis konieczny, walczący z chamstwem za pomocą skrzynek





Dobrze, jestem, piszę, choć ostatnio mi się nie chciało. Blog to jednak upierdliwa sprawa, wymagająca aktywności, a jak człowiek i tak siedzi w sieci, to już czasami taki blog pływa mu bokiem. Ekspresja pływać bokiem jest wymyślona przeze mnie w miejsce zwisa i powiewa. Nudzi się, nie chce się, ale czasem pojawia się ale, które zmusza do.

No to ale. Pomna swych obowiązków, piszę.

Taka scena: miejsce w stolicy, tuż przy ruchliwej ulicy na Mokotowie. Znane miejsce z dobrego mięcha w bułach. Bywało tu już gościem, więc nie będę się zanurzać. Zresztą rzecz wydarzyć się mogła wszędzie, to nic nie zmienia, że to Burger Bar.

Podjeżdża wypasione BMW, nie ma gdzie stanąć, to staje na jedynym wolnym miejscu. W końcu wolne, nieważne, że brama, że zakaz. Ważne że właściciel wypasieńca chce kotleta. A tam się po kotlety czeka długo.
Właściciel znika. Obok auta drepcze staruszka. Tak, nieco zapyziała, zapewne niezbyt pachnąca i raczej zdziwaczała, ze starym chorym psem, z siateczką z zakupami. Mruczy pod nosem, wyraźnie nie wie, co zrobić. Wpuszcza psa za bramę, a sama z trudem idzie do baru.
- Przepraszam, ktoś zastawił bramę, ja czekam na kogoś, nie wjedzie…

Cisza, znaczy nikt nie reaguje. Wzruszają ramionami.
- Przepraszam, kto jest właścicielem tego czarnego samochodu? Tu jest zakaz…

Cisza. Po 20 minutach jej dreptania usłyszał ją kelner (rzeczywiście zabiegany, nie mógł jej wcześniej słyszeć). Huknął:
- Czyj to samochód? Proszę przestawić!

Pomogło, natychmiast znalazł się leming, niepyszny pobiegł przeparkować.
Staruszka poczłapała do domu.
10 minut później bramę zastawił kolejny spragniony kotleta warszawiak: model BMW – większy, szyja znacznie krótsza.

I jaki z tego wniosek? Że chamstwo zawsze wypływa? Że się od tego uwolnić nie da? Że społeczeństwo chore? Że Polacy to buraki?

Nie, wystarczyłoby, gdyby znany warszawski bar w tym miejscu postawił skrzynkę, słupek, coś, co  łatwo przestawić jakby co, bo z chamstwem naprawdę można szybko i skutecznie. Inteligentny człowiek nie ma z tym kłopotu.

Skrzynką w leminga. No, w leminga chama. I w hipstera chama i w słoika chama. Przecie nie ruszy dupy, żeby wysiąść i przestawić. A ktoś, kto będzie chciał wjechać, zapewne jednak tak – gdyż brama nie była na pilota.

Żeby to się wszędzie tak dało….

5 komentarzy:

  1. No to nieźle się zabawiacie w tej stolicy. I teraz zastanawiam się czy tam pojechać w weekend czy nie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojechać, mięcho naprawdę warte grzechu! a ludzie... no cóż, może trafisz na lepszych;)) matka Durska jak się włóczy, to zawsze natyka się na jakiś buraków - ale to pewnie nie reguła, choć ja mam wrażenie, ze w kraju nad Wisłą statystycznie więcej tego niż gdzie indziej..

      Usuń
  2. Czasem mi się wydaje, że w takich sytuacjach należałoby chamstwo chamstwem zwalczać. I od razu przypominają mi się wszyscy kierowcy, którzy namiętnie parkują na chodnikach, tym samym zmuszając mnie do tego, abym wózkiem musiała zjechać na jezdnię. Wówczas marzy mi się dodanie do kół wózka szpikulców, jakie dawniej były doczepiane do bojowych rydwanów. Porysowałabym cwaniaczkowi drogi lakier, tak pięknie, że nawet by mu pisaki z Mango nie pomogły. No, ale matka (nie)polka z prawem zadzierać nie chce.

    Cóż, zawsze można wezwać policję, niech delikwentowi mandat wystawią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zanim dojada.. albo zanim straż miejska dojedzie... wózka już na szczęście nie mam, ale miewałam złe myśli uprawiając slalom z wózkiem i sześciolatkiem w garści.. naprawdę złe myśli...i rozpacz w głosie, jak klęłam na takich...

      Bardzo mi też miło było w metrze, jak ruchliwe babcie kopały wściekle wózek zamiast przeprosić, choć i tak robiłam wszystko, by zawadzać jak najmniej.. - Jakoś w Berlinie mimo tłumów, nikt nigdy nie kopal, nie złorzeczył, a się po prostu uśmiechali, czyniąc wygibasy, żeby przejść (bo tłum)... i się dało..

      Usuń
  3. Ja taki wkurw mam spacerując z wózkiem. Notorycznie "ocieram sie" o zaparkowane na chodnikach auta...czasami mam ochotę wyrwać lusterko na "pamiatkę"...

    OdpowiedzUsuń