To, że przez tydzień nie pojawił się post, nie oznacza, że z
Godzillami nikt nie rozmawiał. To oznacza wyłącznie tyle, że Durska ma z
systematycznością kłopot i woli tryb skokowy. Przynajmniej na blogu mogę w ten
sposób, bo przecież w innych dziadzinach życia to nawet nie wypada powiedzieć,
że się terminów nie dochowuje. Zwłaszcza przy własnej firmie. Służbowych
dochowuję, do prywatnych podchodzę elastycznie. #każdytakma ! Nie udawajmy.
W ciągu tygodnia, Godzille, a i owszem, poruszały wiele
kwestii. Jedną z ważniejszych były różnice w systemach prezydenckich na świecie.
Temat ten zainteresował wybitnie zwłaszcza Godzillę młodszą:
- Mamy króla? – zapytał znienacka.
-Nie, kochanie mamy ustrój parlamentarno-gabinetowy,
prezydent sprawuje funkcję głowy państwa, na świecie pozostało już relatywnie
niewiele monarchii, a i te w wielu wypadkach są jakby to powiedzieć, nominalne,
bo rzeczywiste funkcje władcze sprawowane są przez instytucje powołane
demokratycznie. – postanowiłam się nie patyczkować, niech się dzieciak oswaja
ze słownictwem.
- Ale jak chcę króla! – Godzilla na to wysunął nieadekwatne
jednak żądanie.
- Kochanie, rewolucje z reguły przebiegały w odwrotnym
kierunku – monarchie obalano, by instalować systemy parlamentarne, więc swoim
żądaniem raczej nie zdobędziesz popleczników.
Tu Godzilla młodszy zrobił większe oczy, posmyrgał się po
łbie łapą obklejoną jakimś słodyczem i po chwili zastanowienia zapytał:
- A co może prezydent? – widocznie uznał mój poprzedni
argument i skapitulował. Vivat republika! Pomyślała Durska i dalej tłumaczy:
- To również zależy od ustroju – w naszym akurat prezydent pełni
funkcję głównie reprezentacyjne, choć ma również inicjatywę ustawodawczą. Jego
rolą jest w pewnym sensie stabilizowanie systemu.
- To do dupy. – Podsumował Godzilla.
Fakt, to nie za wiele. Godzilla starszy w tej dyskusji dociekał
jedynie, jakie są kompetencje prezydenta w stosunku do armii. Chłopak
zaniepokoił się sytuacją geo-polityczną, a Komorowski jakoś nie przekonał go w
roli zwierzchnika sił zbrojnych. Uspokoiliśmy, że on tylko zwierzchnik, a robotę
i tak zrobią fachowcy. Na szczęście nie dociekał już, czy fachowcy są
wystarczająco fachowi, bo mielibyśmy problem. Jeszcze by dziecko straciło
zaufanie do państwa. (Co zwłaszcza w kontekście zeszłotygodniowej rozmowy o podatkach mogłoby być groźne – mógłby nas bowiem Godzilla odwodzić od
płacenia).
Na koniec dyskusji pocieszył brata:
- Nie martw się Głupek, Obama może więcej! – czyli Godzilla
starszy wierzy w potęgę Ameryki. Przynajmniej tyle, jakby się kiedyś o wizę
starał, to mu przypomnę.
Kwestie polityczne jednak zeszły
na dalszy plan, bowiem tydzień był pod hasłem urodzin.
I tak Durska od starszego syna dostała jeden z lepszych
prezentów w życiu:
- Mamo, wiesz, ja chyba już zrozumiałem to, o czym mówiłaś,
że warto się starać i że warto rozwijać swój talent, chociaż czasem się nie
chce. I ja postanowiłam już tak robić. Poza tym wziąłem główną rolę w przedstawieniu
z angielskiego, bo pomyślałem, że to cię ucieszy na pewno.
I tu się nie pomylił, ucieszyło mnie niezmiernie – bo Godzilla
ma talent, ale czasami kompletnie w siebie nie wierzy i trudno go przekonać, że
w życiu warto ryzykować i raczej trzeba się starać. I nawet jeśli teraz chciał po
prostu sprawić mi przyjemność, to ja liczę na to, że w ślad za tym pójdzie jego
chęć autentyczna – bo zobaczy efekt. Gdyż Durska wierzy, że jak się pracuje, to
efekt jest, choćby w postaci satysfakcji. A że ta jest bezcenna, to warto.
A wszystko wzięło się z tego, iż Godzilla starszy miał
chwile zwątpienia przy pisaniu książki. W tym roku znów bierze udział w konkursie na własną książkę. Tym razem napisał dzieło długie jak cholera i
zawiłe jak pogoda w marcu, więc nic dziwnego, że w połowie pisania usiadł
zrezygnowany i próbował odpuścić. Ale tu Durska wkroczyła z motywacyjną gadką i
proszę – syn się zdecydował, że jednak warto, choćby dla samej satysfakcji.
Czyli warto motywować dzieci, warto. Powstało w wyniku tego dzieło pt.: „Kopernik
kochał trufle. Autobiograficzna powieść bojowa, czyli wspomnienia z nudnych
ferii”. Dzieło nie nadaje się do cytowania, bo Godzilla starszy pojechał w nim
po starych równo…
Godzilla młodszy też próbował „być grzeczny” w urodziny własnej
matki. Bardzo doceniłam wysiłek, bo dużo to chłopaka kosztowało. Ale chyba tu odpuszczę,
bo już przywykłam do zupełnie niegrzecznej wersji drugiego syna i z taką
ugrzecznioną czułam się nieswojo. Nie trzeba więc motywować za wszelką cenę.
Drodzy rodzice, system pogadanek motywujących wprowadzajcie adekwatnie do
charakteru dzieci. Niektórych dzieci nie da się bowiem zmotywować.
Chyba, że się jest królem. Na przykład.
PS. Równo 9 lat temu urodziła się starsza Godzilla, o 14.00 wydobyto go z Durskiej przy pomocy narzędzi chirurgicznych. Też wtedy pi..złem w pogodzie. Ale to na nic nie rzutuje, jeszcze będzie wiosennie.
Najlepszego dla Godzilli starszej. I jeszcze jedno. Pochwal się dziełem syna. Poprzednie było genialne, więc jak w tym jedzie po starych , to będzie niezły ubaw :D
OdpowiedzUsuńDzieki...wlasnie ten potencjalny ubaw mnie przeraza;))
OdpowiedzUsuń