niedziela, 9 marca 2014

Mimo podatków, stać nas na kotlety



Na fali wizyty przedstawiciela Fundacji SOS Wioski Dziecięce, która to wizyta wywołała ogólną konsternację i niesmak, gdyż przedstawiciel był nachalny i jeszcze tego nie było, żeby 1 procent po domach zbierać… Godzilla starszy zadał serię pytań.
- Po co są podatki?
- Synu, spójrzmy na sprawę w skali mikro. Mamy nasz domowy budżet, czyli to, co zarobi tata… - zabrałam się za wyjaśnianie tak bardziej politologicznie, ale według nowych założeń programowych dla uczelni wyższych, czyli żeby było życiowo…
- I to, co ty wydasz, mamo? – wtrącił się Godzilla, przerywając nadęty początek mojego wywodu.
- No tak, jakby tak (ale pomyślałam o nim: skubaniec). - Ten domowy budżet, czyli nasze zarobki i wydatki pozwalają nam w miarę normalnie funkcjonować. Opłacamy ci lekcje, konia, angielski, płacimy za lekarza, jak jesteście chorzy, za leki, za samochód, za jedzenie.
- I zabawki! – wtrącił Godzilla młodszy.
- To akurat najmniej potrzebne – Durski nie mógł się powstrzymać.
- I zabawki, wakacje, przyjemności i takie tam… a teraz spójrz na nasze państwo – też ma budżet, też ma różne wydatki, które musi finansować, żeby normalnie żyć. A pieniądze na to bierze właśnie z podatków, to my tam się składamy, żeby państwo mogło utrzymać urzędników, nauczycieli, lekarzy, drogi, porządek, armię, policję i wiele innych ważnych rzeczy.
- A pojedziemy na hamburgery? Budżet by sfinansował, nie mamo?
- Pojedziemy, dzień kobiet, to mama nie robi obiadu… - powiedział nieco tylko rozczarowany Durski.
- Ja chcę na hamburgery! Tak, tak – entuzjazm Godzilli młodszej oczywiście przyklepał sprawę.
- No dobrze, słuchasz o tych podatkach dalej czy już wiesz?
- A podatki, no słucham, tak. Nudne, a na armie dużo wydajemy? Starczy na wojnę z Rosją? – Godzlla młodszy pozwolił mi się jednak wygadać.
- Co do armii, to wydajemy dużo, ale to niewiele daje… - mruknął Durski.
- Są różne państwa, w niektórych obywatele płacą mniej, w innych więcej. Na przykład w Skandynawii podatki są bardzo wysokie, ale tam z budżetu płaci się za bardzo wiele rzeczy i obywatele, nawet jak nagle zostają np. bez pracy, mogą liczyć na wsparcie państwa. W Niemczech płaci się pewnie relatywnie trochę mniej, ale tam jest dość dobra struktura wydatków i państwo świetnie sobie radzi. Mądrze wydaje, od lat jest tam taka tradycja mądrego gospodarowania środkami z budżetu. W Wielkiej Brytanii system działa trochę na zasadzie wędki i ryby – z podatków nie daje się obywatelom ryby, tylko wędki – żeby sami o siebie zadbali.
- Ja nie chce na rybę!! Miały być hamburgery, nie chcę ryby, ryby są głupie, ja chce na hamburgery – Godzilla młodszy wpadł w histerię objęty nieuzasadnionym strachem o swój wymarzony posiłek.
- Weź wyluzuj Głupek – upomniał go Godzilla starszy – my jedziemy na hamburgery, to w Anglii muszą łowić ryby za wędki z budżetu, my żyjemy w normalnym kraju. I naszych rodziców stać na hamburgery mimo podatków.
- Synu, czy ty aby na pewno rozumiesz, co my mówimy o tych podatkach?
- Spoko mama, już zajarzyłem te podatki, wyluzuj. Tylko o co chodzi z tym procentem?
- Można przeznaczyć procent tego, co płacimy państwu na inne cele – na organizacje, które pomagają ludziom w trudnych sytuacjach albo dbają o porządek, o zwierzaki. To dla budżetu państwa nieznaczna strata, a dla takich instytucji duża pomoc.
- No ale nie dałaś temu panu procenta?
- To się wpisuje do deklaracji podatkowej i jakby nie my to załatwiamy, ale temu panu nie dam, rzeczywiście.
- To jak? Burger bar czy Burger mama, gdzie mam jechać? – kwestie podatkowe zeszły na dalszy plan wobec wizji kotleta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz