poniedziałek, 17 marca 2014

Godzilla młodszy pożąda monarchii, może słusznie?



To, że przez tydzień nie pojawił się post, nie oznacza, że z Godzillami nikt nie rozmawiał. To oznacza wyłącznie tyle, że Durska ma z systematycznością kłopot i woli tryb skokowy. Przynajmniej na blogu mogę w ten sposób, bo przecież w innych dziadzinach życia to nawet nie wypada powiedzieć, że się terminów nie dochowuje. Zwłaszcza przy własnej firmie. Służbowych dochowuję, do prywatnych podchodzę elastycznie. #każdytakma ! Nie udawajmy. 

W ciągu tygodnia, Godzille, a i owszem, poruszały wiele kwestii. Jedną z ważniejszych były różnice w systemach prezydenckich na świecie. Temat ten zainteresował wybitnie zwłaszcza Godzillę młodszą:
- Mamy króla? – zapytał znienacka.
-Nie, kochanie mamy ustrój parlamentarno-gabinetowy, prezydent sprawuje funkcję głowy państwa, na świecie pozostało już relatywnie niewiele monarchii, a i te w wielu wypadkach są jakby to powiedzieć, nominalne, bo rzeczywiste funkcje władcze sprawowane są przez instytucje powołane demokratycznie. – postanowiłam się nie patyczkować, niech się dzieciak oswaja ze słownictwem.

- Ale jak chcę króla! – Godzilla na to wysunął nieadekwatne jednak żądanie.
- Kochanie, rewolucje z reguły przebiegały w odwrotnym kierunku – monarchie obalano, by instalować systemy parlamentarne, więc swoim żądaniem raczej nie zdobędziesz popleczników. 

Tu Godzilla młodszy zrobił większe oczy, posmyrgał się po łbie łapą obklejoną jakimś słodyczem i po chwili zastanowienia zapytał:

- A co może prezydent? – widocznie uznał mój poprzedni argument i skapitulował. Vivat republika! Pomyślała Durska i dalej tłumaczy:

- To również zależy od ustroju – w naszym akurat prezydent pełni funkcję głównie reprezentacyjne, choć ma również inicjatywę ustawodawczą. Jego rolą jest w pewnym sensie stabilizowanie systemu.
- To do dupy. – Podsumował Godzilla.

Fakt, to nie za wiele. Godzilla starszy w tej dyskusji dociekał jedynie, jakie są kompetencje prezydenta w stosunku do armii. Chłopak zaniepokoił się sytuacją geo-polityczną, a Komorowski jakoś nie przekonał go w roli zwierzchnika sił zbrojnych. Uspokoiliśmy, że on tylko zwierzchnik, a robotę i tak zrobią fachowcy. Na szczęście nie dociekał już, czy fachowcy są wystarczająco fachowi, bo mielibyśmy problem. Jeszcze by dziecko straciło zaufanie do państwa. (Co zwłaszcza w kontekście zeszłotygodniowej rozmowy o podatkach mogłoby być groźne – mógłby nas bowiem Godzilla odwodzić od płacenia).

Na koniec dyskusji pocieszył brata:
- Nie martw się Głupek, Obama może więcej! – czyli Godzilla starszy wierzy w potęgę Ameryki. Przynajmniej tyle, jakby się kiedyś o wizę starał, to mu przypomnę.

Kwestie polityczne jednak zeszły na dalszy plan, bowiem tydzień był pod hasłem urodzin.

I tak Durska od starszego syna dostała jeden z lepszych prezentów w życiu:
- Mamo, wiesz, ja chyba już zrozumiałem to, o czym mówiłaś, że warto się starać i że warto rozwijać swój talent, chociaż czasem się nie chce. I ja postanowiłam już tak robić. Poza tym wziąłem główną rolę w przedstawieniu z angielskiego, bo pomyślałem, że to cię ucieszy na pewno.

I tu się nie pomylił, ucieszyło mnie niezmiernie – bo Godzilla ma talent, ale czasami kompletnie w siebie nie wierzy i trudno go przekonać, że w życiu warto ryzykować i raczej trzeba się starać. I nawet jeśli teraz chciał po prostu sprawić mi przyjemność, to ja liczę na to, że w ślad za tym pójdzie jego chęć autentyczna – bo zobaczy efekt. Gdyż Durska wierzy, że jak się pracuje, to efekt jest, choćby w postaci satysfakcji. A że ta jest bezcenna, to warto. 

A wszystko wzięło się z tego, iż Godzilla starszy miał chwile zwątpienia przy pisaniu książki. W tym roku znów bierze udział w konkursie na własną książkę. Tym razem napisał dzieło długie jak cholera i zawiłe jak pogoda w marcu, więc nic dziwnego, że w połowie pisania usiadł zrezygnowany i próbował odpuścić. Ale tu Durska wkroczyła z motywacyjną gadką i proszę – syn się zdecydował, że jednak warto, choćby dla samej satysfakcji. Czyli warto motywować dzieci, warto. Powstało w wyniku tego dzieło pt.: „Kopernik kochał trufle. Autobiograficzna powieść bojowa, czyli wspomnienia z nudnych ferii”. Dzieło nie nadaje się do cytowania, bo Godzilla starszy pojechał w nim po starych równo…

Godzilla młodszy też próbował „być grzeczny” w urodziny własnej matki. Bardzo doceniłam wysiłek, bo dużo to chłopaka kosztowało. Ale chyba tu odpuszczę, bo już przywykłam do zupełnie niegrzecznej wersji drugiego syna i z taką ugrzecznioną czułam się nieswojo. Nie trzeba więc motywować za wszelką cenę. Drodzy rodzice, system pogadanek motywujących wprowadzajcie adekwatnie do charakteru dzieci. Niektórych dzieci nie da się bowiem zmotywować.



Chyba, że się jest królem. Na przykład.

PS. Równo 9 lat temu urodziła się starsza Godzilla, o 14.00 wydobyto go z Durskiej przy pomocy narzędzi chirurgicznych. Też wtedy pi..złem w pogodzie. Ale to na nic nie rzutuje, jeszcze będzie wiosennie.


2 komentarze:

  1. Najlepszego dla Godzilli starszej. I jeszcze jedno. Pochwal się dziełem syna. Poprzednie było genialne, więc jak w tym jedzie po starych , to będzie niezły ubaw :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki...wlasnie ten potencjalny ubaw mnie przeraza;))

    OdpowiedzUsuń