piątek, 20 września 2013

Durska-kundelek




Durska kundelek-pudelek. Donosi wieści z rana. Świeże jeszcze jak bułeczki, z piekarni na Woronicza.

Ale żeby nie było, wszyscy są w tej Dwójce mili i wszystko co tu powiedziane jest powiedziane z przymrużeniem umalowanego oka, więc jakby co – to po sądach się ciągać nie dam. No nie dam i już.

Po pierwsze, pracownicy programu 2 TVP są bardzo zbulwersowani stanem polskich duchownych, ubolewają nad dziećmi ze związków księży, nielegalnych związków. Cieszą się, że w teatrze jest o wiele swobodniej i liczne lobby seksualne może się tam ekspresywnie wyrażać za pomocą środków wyrazu. Sztuka czyni wolnym. Choć w charakteryzatorni powstał ferment w kwestii, czy równie swobodnie jest w telewizji. Poszedł pomruk, że tak sobie.

Po drugie, Andżelika Piechowiak jest chuda i wysoka. I w realu tak samo średnio gra jak w filmie. No, niestety. Niestety. Natomiast pan od pogody (chyba od pogody, no ten co wybiegał na dwór), ma ambicje na taniec z gwiazdami. Wywijał równo, aż się spocił. I trzeba go było jeszcze raz pudrować. A nie miał zbyt dobrej cery.
Wszyscy zachwycają się włosami Niezabitowskiej, Małgorzaty Niezabitowskiej. Zwyczajna zazdrość. Ale nie wiem, czy chodzi o kolor (biała wiedźma), czy o gęstość (czarownica).

Monika Richardson poważnie obawiała się, że program poleci z powodu jej lecącego nieustannie rękawka. Odwijał się rękawek i wzbudzał ferment. Aż przybiegały panie z charakteryzatorni. Z pudrem, więc nie wiem, jak one ten rękawek chciały poprawiać. Ponadto Pani Richardson miała ni mniej ni więcej tylko wczutę. Cokolwiek to jest. Mówiła, że przeżywa program. Mnie to się ciepło na sercu zrobiło, że akurat przeżywa ten program, w którym ja opowiadam historię. Ale moja historia jest prawdziwa, naprawdę mnie zwolnili, jak tylko mogli – po macierzyńskim. Nie było to miłe. Tyle, że jakoś się poukładałam. Pewnie już w życiu nie zarobię takich pieniędzy, jak tam, ale już nigdy w życiu nie dam się tak traktować. Teraz to wiem. Mądra Durska po kopniaku w tyłek. I może to wzruszyło Panią Monikę??? (no tak, już mi sodówka uderza… chciałabym).

A najgorsze jest to, że kamery niesłusznie pogrubiają. Niby ta technika poszła naprzód, a Durskiej nie umieją właściwie pokazać. Dobrze, nie zjem tej czekolady z szuflady biurka Godzilli. Schował ją tam przede mną. Widziałam. No, ok… podglądałam. Wychodzi charakterek po ... o kurcze.. po mnie.
Ojciec by się podzielił.
No i last but not least, budynek telewizji projektu Bieleckiego to ewidentna kupa shitu. Inaczej się nie da na to powiedzieć, wiem, miałam pisać tylko literacko – przyjmijmy, że to literatura faktu. Hall jak lotnisko, materiały tandetne, niedoróbki widoczne nawet niemalowanym okiem. Brzydota powalająca, wprost onieśmielająca, bo aż zaniemówiłam (sama do siebie zaniemówiłam, bo i tak nic do nikogo po drodze nie mówiłam). I to tyle relacji ze świata.

Ponadto, dzień był dziś ciepły, matka polazła z Godzillami na długi spacer i przez moment była tylko matką (to się ostatnio prawie nie zdarza). W rezultacie mamy 7 kasztanów. Tylko siedem. CO DO CHOLERY* CI LUDZIE ROBIĄ Z KASZTANAMI, żeby w sezonie brakowało tego towaru pod drzewami. Ludzie, Wy wiecie, że Godzilla młodszy to przeżywa? Wy się opanujcie. Każdy chce nazbierać, każdy i każden jeden. Reglamentować.

Cholera jest literacka, nie mówcie, że nie.

8 komentarzy:

  1. Kurczę, no mogłaś PRZED programem dać znać?? Ja tu w domu z chorym niemowlakiem, to też bym się trochę poużalała nad Tobą i sobą, bo też nie wiem, co po macierzyńskim, choć kasa kiepska, ale zawsze jakaś:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glowa do góry:)) na pewno cos znajdziesz, jakby co - zrób nam desant na desant!!

      Usuń
  2. Czytało się doskonale. Co za charyzma.
    Czyli telewizja jak to zwykle najczęściej ... kłamie.
    Całą prawdę powie Ci Godzilla Durska :)
    Lubię te Twoje wpisy i Grupę Desantową ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie robią z kasztanami. Zachorowały sobie i nie owocują. U nas to samo. Mam całe dwa z zleźliśmy z Szarańczą całą wieś i dwie okoliczne! Kilka lat temu worami bym nosiła z takiego spaceru!
    ps. Szkoda, że trafiłaś na Monikę. Ja tam najbardziej uwielbiam Ulę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa uwaga z tymi kasztanami, tez zastanawialam sie kto je pozera ;-)
    Pozdrawiam i zaluje ze cie nie widzialam ani nie slyszalam na zywo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie widziałam jeszcze kasztanów, pewnie u Nas wszystko pozbierali.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chore kasztany.. ale myślałam, że tylko liscie, ze "owocują" normalnie... szkoda...

    OdpowiedzUsuń