wtorek, 17 września 2013

Durska logika w deszczu tonie





Zamykanie matki z Godzillą młodszą podczas deszczu jest posunięciem z gruntu złym i wielce niesprawiedliwym. Matka tego ciężaru znieść nie może. Od rana była:
jajem dinozaura, wielkim głazem z zębami, pogromcą strachów i przy okazji brudnych zębów. Trzyletnia poetyka jednak nie przemawia do matki i pod pretekstem poszukiwania rycerzy w sieci, matka usiadła do pracy. Godzilla usiadł zaś do czynienia zniszczeń. W zasadzie nie, nie siadał. A jak już sadzał te swoje cztery litery, to tylko w ciastolinie, żeby było więcej dłubania tego g… z narzuty i ubrań. I im bardziej on czynił zniszczenia, tym bardziej matka pracowała. Im bardziej matka pracowała, tym bardziej on siał pogrom. Im bardziej od siał pogrom, tym bardziej matka klęła przy sprzątaniu, im bardziej klęła, tym bardziej od brał odwet na niej. Oczywiście konflikt miedzy matką i Godzillą uległ stosownej eskalacji, co nie doprowadziło jednak do przełomu. Im bardziej on, tym bardziej ja. Aż przyszedł ojciec. I było – im bardziej ojciec i matka, tym bardziej Godzilla. W tym czasie Godzilla starszy grał partie solowe i rzekomo robił lekcje, niestety tylko rzekomo. Rzekomość trzeba było jednak po wnikliwej lustracji matki przerobić na rzeczywistość i… wybuchł kolejny konflikt. Im bardziej matka i ojciec, tym bardziej Godzille.

Matka ma – jak widać z powyższego – złą naturę. Dziś napisała w popularnym medium społecznościowym, iż pizga wodą, cóż matka pizgała czystym złem, woda lała się z chmur, nie z matki.

Ponadto, im bardziej matka była zła, tym bardziej była zła i nic nie pomagało. Otoczenie nawet na tym zyskało, bo w złości kupiła matka lody bakaliowe i wszyscy w końcu mieli radość. Znaczy ojciec i matka mieli radość, bo Godzille wysłali spać wcześniej, żeby mieć więcej tej radości dla siebie.
Trzeba się przecież umieć cieszyć i dbać przy tym o uzębienie dzieci. Ich zdrowie jest dla nas priorytetem.

Tak, wiem, wiem. Z logiki na studiach miałam 4, mimo że starałam się bardzo dokładnie ściągać na kolokwium zaliczeniowym od kolegów. Nie pomogły też nauki ojca (mojego własnego), który najdłużej chyba próbował zaszczepić we mnie elementy szacunku do wynikania jednego z drugiego. U mnie zawsze a wynika z d… tak, i od d strony.
Ale jak Wam się udało przebrnąć przez wywód, to już wiecie, że czym, jak czym, ale logiką pisgać nie będę.

Niniejszym też oświadczam, że kolejne dwa posty napiszę bez używania słownictwa, nasmaruję językiem czysto literackim. Naprawdę, potrafię. Jestem kulturalną kobietą po 30-stce, z dobrego domu.

Kocham kląć.



7 komentarzy:

  1. Agnieszka Durska,uwielbiam Twój styl! uśmiałam się do łez:) A może przez łzy... ? bo dokładnie pamiętam swój stan psychiczny podczas zamknięcia z chorym trzylatkiem w 4 ścianach. A chorował ile się dało. Nawet cały jeden, pamiętny do dziś, październik roku pańskiego 2002.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę tego ... ugh... gorzej niż w więzieniu...bo z maltretorem normalnie..

      Usuń
  2. ;) świetnie się czyta Twoje posty!

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, ja też kląć lubię, szczególnie siarczyście ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do klnięcia to mój "chop" ma alergię a ja problem, bo często mi się wymyka;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham kląć. I ja również. Uwielbiam Cię.

    OdpowiedzUsuń