poniedziałek, 3 czerwca 2013

Matka Durska i kolektyw rodziców





Dzieci są cudowne, przedszkole też, panie i dyrekcja – super. Serio. Kolektyw rodziców jednak mnie przerósł.

- Czy to prawda, że wszystkie posiłki w przedszkolu są dosładzane?
- Czy wychowawczynie dadzą sobie radę z dziećmi?
- Czy spanie jest obowiązkowe?
- A co będzie, jak się spóźnimy na śniadanie?
- A moje dziecko jest wegetariańskie, czy przedszkole uszanuje jego dietę?
- Czy na zajęcia dodatkowe mogę się zapisać w październiku?
- A czy wystarczy mi czasu na opłaty?
- Dlaczego posiłki dla dzieci są dosładzane?
- A czy trzeba dziecku przynieść pastę do zębów?
- Czy przelewem można zapłacić?
- Ale czy przedszkole będzie respektowało fakt, że moje dziecko nie je słodyczy?
- Pani dyrektor, a opieka logopedy jest dla wszystkich dzieci?
- A czy są dwie grupy ogólne?
- Czy można przenieść dziecko do innej grupy?
- A czy dosładzane są obiady?
- Czy moje dziecko zdąży iść na zajęcia dodatkowe, jak chcę je odbierać wcześniej?
- Czy posiłki są smaczne?
- Słyszałam od innych rodziców, że bardzo się nadużywa cukru w przedszkolach? Co Pani o tym sądzi?
- A czy drzwi są zamykane?
- A gdzie dzieci trzymają swoje rzeczy?
- Czy mogę dziecku dawać wodę mineralną do picia z domu?


I tak przez półtorej godziny. Przy 555 pytaniu o cukier w diecie dzieci mina Pani Dyrektor zyskała głębszego wymiaru. Takiego lekko zirytowanego, ale naprawdę to był taki cień irytacji tylko. Złota kobieta, szczerze współczuję, bo ja – matka Durska już miałam ochotę po 5 pytaniu rypnąć jegomościa od nadmiaru cukru tego lub owego.

Cieszę się niezmiernie, że Godzilla trafił do tego przedszkola i do tych pań!
Starszy Godzilla je skończył i ja wiem, że posiłki były pierwsza klasa i herbata nie była gorzka. I Godzilla nie chciał stamtąd wychodzić.

I tak, byłam na pierwszym zebraniu… z mafią antycukrową.



10 komentarzy:

  1. Ach, Ci rodzice - zupełnie, jakby się od swoich dzieci zarazili zadawaniem pytań "a dlacego" ;). Przy drugim się już bardziej light'owo podchodzi, co nie znaczy, że bez cukru :P

    OdpowiedzUsuń
  2. ok, ale to jest nienormalne, żeby dosładzać dzieciom posiłki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale one nie sa dosladzane:) dzieci dostaja pieczone ciasto na miejscu np. Bez cukru nie byloby dobre. Jest normalna kuchnia. Nikt miesa nie cukrzy.. na poczatku ktos palnal.. I poszla lawina...

      Usuń
  3. Ja pewnie tez bym zapytała o cukier... :P Ale jak by już to pytanie padło to ja jestem z tych co słuchają i nie pytają o to samo. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. na śniadanie parówki cukrowe, a na obiad schabowy z cukrem i młodymi ziemniaczkami. A w między czasie owoce w cukrze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Też bym zapytała (o ile inni by nie pytali) - M. nie lubi ulepów i nie chcę jej tego zmieniać... ;) ale nie popadam w paranoję.

    A co do dosładzanych obiadów - do dziś pamiętam komunię kuzynki, po której obiad był w szacownej restauracji, gdzie... wszystko było słodkie. Zupa-krem z dosładzanymi ptysiami, kaczka w miodzie, mizeria z cukrem... do deserów nie doszłam, a powrót do domu wymagał wielu przystanków :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O fuu... ale w tym przedszkolu - które juz znamy sa super posilki, więc :))
      nie mam obaw - że inni mieli, ok - wystarczyło raz :))

      Usuń