Nie chce mi się tytułu wymyślać. To będzie tak od razu. Bez
wstępów i zbędnych ceregieli.
Po pierwsze, matka doznała dziś zawodu, gdyż oczekiwany i
zasłużony ciężką pracą przelew nie pojawił się na jej koncie. Długo już matka
czeka i już by mogła się doczekać. Bo z pustego to i matka nie naleje. Godzille
będą głodne chodziły, niewyedukowane, zaniedbane i obdarte. No może nie aż tak
bardzo, ale na pewno trochę. W każdym razie po lodziku nie będzie i słodkie
bułeczki obetnę starszemu. A nie zasłużył, bo taki dzielny jest przecież.
Biedaczyna. Taki JEDEN dyrektor finansowy od tych przelewów to jednak nie myśli
o konsekwencjach swojego ewidentnego zaniedbania – nie myśli. A jakby tak jego
dzieciom odmówić jagodzianki, bo mu nie zapłacili? Hę? No? Ja się pytam? Nie
godzi się tak, oj nie.
Poza tym praca w domu ma same zalety. Matka jest z
Godzillami, realizuje się w różnych godzinach, najczęściej po nocach, ale co
tam. W nocy też jest dzień. Ma czas obiad zrobić, posprzątać. No tak jej się
wydaje przynajmniej. Na zebranie poleci, po cymbałki, na przedstawienie. Matka
na etacie jednak nie ma tej swobody. Ale ma pensję.
Cholera jasna.
Dobra, idę po lody. Została reszteczka. Ostatnie wyskrobki.
Schowam się z nimi w kąciku i zjem na pocieszenie.
Jutro wszyscy zaklinamy tego dyrektora finansowego, żeby podpisał
matce przelew. Wszyscy jak jeden mąż. Można nawet połachotać faceta metodą woo-doo.
Wszyscy za matką! Matka za wszystkich też. Jakby co – tylko
dajcie znać, za czyjego dyrektora kląć.
A teraz popatrzyłam, że napisałam po pierwsze. Zapomniałam,
co miało być pod drugie. No trudno. Jak sobie przypomnę, to dorzucę.
Ma-mi, ma-mi, HONG! Mam nadzieję, że udało mi się GO zakląć! ;) Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńA o matkach pracujących w domu i na etatach - wadach, zaletach, rozterkach itp. to można by nie tylko doktorat zrobić, ale i habilitację pewnie ;)
Jestem w takiej samej sytuacji, a tu trzeba za obóz syna zapłacić oraz urodziny córki:/
OdpowiedzUsuń