Przeczytałam u Radomskiej
tekst. Tak, zgadzam się z tym, bierność w każdej życiowej sytuacji nie jest
dobra. Trwanie w sytuacji absurdalnej niemożności bywa powodem frustracji,
która w końcu wybucha. Tak jak w przypadku protestujących rodziców na korytarzu
sejmowym.
Ten wybuch nic nie da. Poza kolejnymi frustracjami. Nie
oszukujmy się, nie ma dużej różnicy między 1000 a 1200 czy 1300 a 1600. Ta
nadwyżka zostanie błyskawicznie skonsumowana, wystarczy, że gaz zdrożeje,
benzyna, leki, czynsze. Ten protest to daremny wysiłek, bo nie spowoduje zmian
w systemie, tylko doraźne łatanie dziury, byście się rodzice zwyczajnie
zamknęli. Jesteście newsem chwilowo, ale tylko do czasu, póki nie będzie
większego newsa, póki ktoś inny nie krzyknie głośniej albo gdzie indziej nie
rozleje się mleko. I nie poplami
wizerunku.
Drodzy Rodzice, ten protest nie ma sensu. Niepotrzebnie
męczycie się na tych korytarzach, szarpiecie dzieci, bo to co zyskaliście na
dobrą sprawę jest małą kroplą w morzu waszych potrzeb i zupełnie nie tędy
droga. Trafiliście też na zły moment (nie tak jak Matki I kwartału, one wyczuły
lepiej). A tu nie dość, że Ukraina, to początek kampanii. Trafiliście na
frustrację premiera. Czy on ustąpi w całej sprawie bardziej? Wątpię, a nawet jeśli,
to znowu – nic to nie da.
Żebyście mieli korzyści ze swojego protestu, trzeba by przeprowadzić
w końcu kilka trudnych reform. Trzeba by odebrać niesłusznie przyznane i
kompletnie już nieadekwatne przywileje wielu grupom społecznym. Ale jak się
tego nie zrobiło na starcie, to na finiszu kadencji nie ma szans.
I tak będziemy trwać w absurdzie. I tak wy będziecie się z
nim męczyć, codziennie, nie odchodząc od łóżek swoich dzieci, non stop, nieustannie.
Od drzwi do drzwi. Aż znowu wam się uleje i przyjedziecie do Sejmu. Jak się da poprzesuwać,
to znowu kapnie wam jaka stówa więcej. Błędne koło.
I w tym miejscu Durska przerwie wywód, by wprowadzić drugi
wątek:
Komentowałam w niedzielę do Czarno na białym spotkanie premiera z rodzicami. Pytania redaktorów
dotyczyły mowy ciała szefa rządu i nie mogłam pozbyć się wrażenia, że z góry
założono tezę. Taką, która się dobrze sprzeda – co istotne.
- Czy pani może powiedzieć, że premier kłamie na tym
spotkaniu.
- Nie.
- No ale przecież jego gesty mogą o tym świadczyć.
- Nie. Nie można wybrać jednego gestu i na tej podstawie
udowodnić, że ktoś kłamie lub nie. Podczas spotkania premier jest zmęczony i
zdenerwowany. Próba racjonalnego tłumaczenia swojego stanowiska spełza na
niczym wobec ściany emocji i płaczu ludzi niesamowicie sfrustrowanych. Spotkanie
nie było korzystne dla żadnej ze stron. Korytarz sejmowy wypełniony
dziennikarzami i postronnymi osobami w rodzaju Mularczyka nie sprzyja
negocjacjom. Być może ci ludzie osiągnęliby więcej, gdyby nie próbowali grać
zero-jedynkowo. Być może… oczywiście tu nie ma pewników, to nie matematyka.
Premier nie kłamie, z próżnego nie naleje, musi poprzesuwać. Mówi, co może zrobić
w tej sytuacji. Prawdopodobnie wie, czego nie zrobił przez okres całej swojej
kadencji.
- No ale on się wywyższa!
- W żadnym wypadku. To nie jest Ziutek spod ósemki. To jest
premier dużego państwa, facet, który ma nas wszystkich dla głowie. Jego gesty
nie świadczą o wywyższaniu się. Co najwyżej o wyjątkowo niewygodnych krzesłach
i nienaturalnym wycięciu sylwetki. Chciał być frontem do wszystkich, a i tak
miał sporo osób „za plecami”.
- No to na pewno to wydarzenie nie pomoże mu w jego
strategii.
- Strategii? Jakiej? Wyborczej? Pewnie nie. Sprawa będzie
rozdmuchana przez media do bólu. W strategii rządzenia? To nie jedyny problem, który
z braku takowej strategii, nie został rozwiązany.
- No ale może któreś gesty świadczą, że premier nie słucha.
- Premier słucha i ręce mu opadają. On teraz więcej naprawdę
nie może dać. Próbuje poza tym znaleźć pozycję, która pozwoli mu jakkolwiek zachować
się wobec ściany emocji. To nie jest łatwe.
No i nie udało się. Durska nie pojechała po premierze według
sugestii w pytaniach. Premier nie kłamał, nie wywyższał się. Próbował
racjonalnie rozmawiać z grupą sfrustrowanych rodziców. Ci zresztą – gdyby tak
się dokładnie przyjrzeć, też mają kilka błędów wizerunkowych na koncie.
Umalowane paznokcie, tona biżuterii, ironiczne uśmiechy i brak spójności w
samej grupie. Źle rozegrane. Umówili by się na spokojnie na spotkanie w
gabinecie, a nie na korytarzu po tym proteście, może wyglądałoby to lepiej. Ale
chcieli, żeby to premier się wystawił. Chcieli postawić go pod ścianą. To nie
jest dobry pomysł, rzadko kiedy działa w negocjacjach. Rodzicom jednak nikt nie
doradzał, skąd oni mogli wiedzieć. Biżuty baby powyciągały, przecież w Sejmie
są.
Wracając jednak do wątku głównego. Skąd mi się tu ten TVN
wziął i dlaczego o tym piszę. Otóż gdyby media szanowne, elektroniczne również
(bo w tradycyjnych było ciut lepiej), nie chciały za wszelką cenę sprzedać
newsa i pokusiły się jednak o głębszą analizę problemu, a nie gestów, to może w
tej i wielu podobnych sytuacjach w końcu by coś zaświtało we łbach polityków.
Bo oni teraz ZAMIAST rozwiązywać problem i produkować mądrzejsze
ustawy, ćwiczą gesty przed lustrem… Wybory idą, co mają robić? Przecież do
cholery w każdej sytuacji trzeba dobrze wypaść.
i jestem tagiem!!!
OdpowiedzUsuńale wydaje mi sie, ze jak ktos ztje za 800 to 1300 brzmi jak luksus..
Dla kogoś brzmi jak luksus, tak - ale radość z konsumpcji minie błyskawicznie. Bo nadwyżkę zaraz zeżre droższy zabieg, specjalista w innym mieście, cokolwiek.. nawet złe gospodarowanie. Tu nie ma mechanizmu pomocy w tym, jest rzucony grosz, bo go na tym korytarzu wyłudzili - i to jest news dla mediów, a nie to, że cały system jest absurdalny, że żaden rząd nie chce się do tego zabrać. Bo przyjdą górnicy pod sejm, a oni głośniej drą japy... i takie kółko się kręci...
Usuń