Powrót do rzeczywistości, Matko! Owszem hasło obudź w sobie dziecko i takie tam – jest
miłe dla duszy i dla ciała, ale taki stan upojenia dziecięctwem nie może trwać
wiecznie.
Bo to kosztuje fortunę. Teraz trzeba się będzie odkuć. No,
nie, nie odliczę z tygodniówki, spokojnie.
Ale gospodarka dziś poszła do przodu – nie mam co do tego
złudzeń.
Po pierwsze – benzyna. Objazd po Mazowszu zafundowany
Godzillom pochłonął około ćwiartkę baku. Koncerny paliwowe mogą spać spokojnie.
Zarobiły.
Po drugie – z kopyta ruszyło muzealnictwo – bilety wstępu
oraz zakupy w muzealnych sklepach przysłużyły się rozwojowi kultury w Polsce. Godzille
uchroniły ten sektor przed bankructwem przynajmniej na jakiś czas.
Po trzecie – rynek restauracyjny – o ten to długo nie padnie
teraz. Sektor HORECA uratowany. Może śmiało w poniedziałek ruszać na zakupy
celem uzupełnienia zapasów – zeszło dzięki Godzillom, co było na stanie.
Najgorzej, żeśmy się Gesslerowej przysłużyli, a denerwuje nas baba jednak. No
trudno – jak ona zarobi, to i inni pójdą do przodu – liczy się to, że pieniądz
na ten rynek trafił.
Swoją drogą wydatkowo to bezczelna kobieta – tu daję swój
upust. Liczy sobie oddzielnie za kawał mięcha i oddzielnie za dodatki. A za
każde z osobna oczywiście słono. W kulturalnej restauracji, to jednak podają cenę
cuzamen do kupy i tak komponują danie, żeby klient już ziemniaczków nie musiał domawiać.
To była krytyka matki w roli krytyka. Czasem tak mam, że krytykuję.
Poza tym Dzień Dziecka ujawnił kilka mocnych i słabych
punktów miejsc turystycznych na Mazowszu:
Arkadia – brak toalety z prawdziwego zdarzenia zmuszał Godzille
do wystawiania klejnotów na pastwisko komarów. Biedactwo nie mogło się skupić i
nic z tego nie wyszło.
Ponadto brak parkingu jest jednak skandalem, co tu dużo mówić.
Jest park, się płaci, się wymaga – w końcu to jednak Europa.
Nieborów – tu wreszcie udało się skorzystać. Taki wytrzymały
Godzilla (młodszy)! W zasadzie nie mamy zastrzeżeń. Zwłaszcza, że Godzilla
wlazł na zabytkową sofkę i pozostawił na niej grudkę błota. To naprawdę nie mamy
się czego czepiać. I takie ładne kwiatki mają w ogródku.
Żelazowa Wola – o Gesslerowej już było. Na szczęście w Żelazowej
Woli nie ona gra pierwsze skrzypce. No dobrze, potrawy były całkiem, całkiem,
tylko dlaczego za tyle. Można sobie hulać po bogatych turystach, ale przy pustej
sali Madziu daleko nie zajedziesz.
Muzeum, Dworek i park – no wreszcie, no pięknie i pełen
zachwyt Godzilli – satysfakcja gwarantowana. Za wszystko inne zapłaciliśmy
kartą, względnie gotówką. Nie padną teraz, na pewno nie padną – możecie w
ciemno jechać.
Gorzej, że po tym wszystkim padli Dziadkowie i Rodzice…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz