wtorek, 19 marca 2013

Legia ma kiepskie szaliki





Trzymam Reina’e za nogę i czekam aż  przyschnie… skleiłam już z 10… Matka zamiast pracować, dziś klei drużynę niczym trener selekcjoner. Messi też był oporny, mimo że 15 minut trzymałam mu nogę. Drużyna do bani, tacy pucharu nie zdobędą. Dali się pokonać jednej małej Godzilli, która czatowała na nich i znienacka przechwyciła – wiadomo, każda rzecz brata godna jest przechwycenia znienacka.

A młodszej Godzilli ta drużyna już od niedzieli zapadła w pamięć i od niedzieli planował atak. No cóż. Godzilla w pucharze. A drużyna spadła z tabeli i poszła w drobny mak. Z taką nonszalancją i brawurą to jeszcze nikt nie wygrał. Szarża godna rozjuszonego bawołu albo innego tarana. Godzilla niepokonana. Matka jednak nie doceniła zmysłu młodszego potomka do gier strategicznych. Wydarła się na niego okrutnie, wyłączyła bajki, ustanowiła karę i odesłała na ławkę rezerwowych. W kolejnym składzie to ja go nie widzę. Jednak dyscyplina w drużynie musi być.

Matka postanowiła więc wprowadzić dyscyplinę. Jak wróci trzeci, zwany ojcem rodziny, to też go zdyscyplinuję. Matka to nie robot na kółkach, który wszystko ogarnia i jeszcze musi swoje zrobić. Matka dokona rewolucji. Jest odpowiednio nakręcona – wiecie, była w telewizji. I można powiedzieć, że jej uderzyło. Wprawdzie nie sodowa, ale ciśnienie jej się podniosło. Wraca ona do domu po występach i aż drzwi nie może otworzyć. A od progu przykleja się na jakieś kakao. Tak być nie może. A po tych piłkarzykach, co ich matka sklejała, to już w ogóle. Wszyscy trzej zrobią po karnej rundzie z mopem. Taki ma matka plan odnośnie dyscypliny.

Piłka nożna jednak matki nie wciąga. Nic z tego matka nie rozumie. Podczas studiów wielu kolegów zadawało sobie trud by mi wytłumaczyć, o co w tym chodzi, jednak nic z tego nie wyszło. Nadal nie wiem, co to ten spalony. Wiem, że ganiają za piłką. Po trawie. I ta trwa jest dość trudna w utrzymaniu. Ba, nawet byłam na dwóch meczach. W zasadzie mi się podobało, bo oni tak śmiesznie biegali i na siebie wpadali. Na Polonii byłam – to chyba nie zbrodnia? Ta Polonia w ogóle mi się taka sympatyczniejsza wydawała niż ta Legia – znaczy kolorystyka szalików mi bardziej odpowiadała. Ten zielony z czerwonym to jednak nie najlepsze zestawienie.

Najładniej to bramkarze wyglądają – zawsze tacy stonowani. Jednak Godzilli nie będę specjalnie ku tej dyscyplinie pchała – jakoś mi nie pasuje – ani w szaliku, ani w tych cienkich majtach za piłką. Jeździectwo jest jednak bardziej klasyczne i eleganckie. Zachowam więc dyskretne milczenie, nie wyrażę głośno entuzjastycznego poparcia. Wystarczy, że karty piłkarskie kupuję i kleję drużynę.

Matka nie musi przecież wspierać we wszystkim? Nie zabraniam, ale wymownie milczę. WYMOWNIE. Ja to Godzillę bardziej na salonach widzę, za fortepianem. I koniecznie po medycynie, prawie i dziennikarstwie. Niech jeszcze skończy informatyka i zarządzanie i marketing. A nie za piłką ganiać…

Poza tym wspieram – nawet lufę z matematyki wspieram. Zrobiłam wykład na temat systematyczności. I jeszcze lufę z religii muszę wesprzeć – też podbuduje ją wykładem.
Choć Godzilla starszy stwierdził po wykładzie z matematyki, iż:
- Mamo, wolałbym już na ten temat nie rozmawiać. To krępujące i niestosowne.

Też wymownie przemilczę.

I w zasadzie tak myślę, że mogłabym po tych przygodach dzisiaj zostać Prokopem (nie po tych z drużyną klejoną, tylko po tych w TVN). Taki to ma życie. Tylko się żelować musi. On chyba tego nie przeczyta – prawda???




4 komentarze:

  1. Przeczyta - nie przeczyta - niech sie uczy ;-) A od matki podwójnej , uzbrojonej w klej to uczyć sie trzeba :-) Ja w takich wypadkach odkładam inwalidę zabawkowego na karną półkę z informacja ,że jak tylko kupimy odpowiedni klej , to szkoda zostanie usunięta. Juz u nas trochę miejsca brakuje na karnej półce a kleju ni widu ni słychu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam. Bezguscie kolorystyczne na Legii, ale w domu też mi pozostaje na ten temat milczeć - wymownie milczeć ;) Jak czasem pójdą na mecz to przynajmniej mam spokój :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja bym chciała, żeby moi rodzice u Matki lekcje sego czasu brali! Podejście idealne i bardzo pożądane!
    Co do Prokopa szanownego, to mnie zazdrość znowu nadżarła, ze kochana Durska miała przyjemność poznania, nawet jeśli tylko się żeluje poznać bym go chciała, tak z czystej ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, ja sie tak staram - praktyka bywa trudna;))) mnie to jednak czasem jęzor świerzbi:))
    A żebyście bardziej zazdrościły - nawet trzymałam tego Prokopa za rękę;)))) AAAAAAAA i ją potem dokładnie umyłam... no bo ten żel;)))

    OdpowiedzUsuń