niedziela, 17 lutego 2013

Stosunek do twórczości


Matka od rana ruszyła do realizacji planu na dziś. Odhaczała po kolei czynności z listy: obiad, sprzątanie, koń i takie tam niedzielne przyjemności. Lista długa niemiłosiernie, więc ojciec postanowił matkę wspomóc i zabrać obie Godzille do stajni. Matka sama na placu boju miała szanse szybciej uporać się z zadaniami i skrócić sobie ową listę.
Jak tylko Godzille z ojcem zniknęły za progiem, matka zatarła łapki, wyłączyła nieszczęsne Mini Mini i pobiegła do swojej kolekcji płyt. Przy okazji je odkurzyła, takie dwa w jednym. Znalazła Cecylkę.

Istnieje szansa, że sąsiedzi do matki przez jakiś czas się nie odezwą, obrzucą ją podejrzliwym spojrzeniem (oby tylko.. a nie na przykład stekiem na w.).

Bo to śpiewanie do rury od odkurzacza, które jakiś czas temu odkryły Godzille, naprawdę jest fajne. Ja wiem, że repertuar nieco ciężki, sporo partii koloraturowych, wymagających biegłości. Muzyka dawna, XVII- XVIII wiek – tak, to wymagające. No ależ… na boga – dałam radę. Serio, dałam radę, całkiem, całkiem – im głośniej tym lepiej (bo Cecylii nie było słychać). Momentami nawet równo się udawało – poważnie. Ja mam talent, jak nic. A tak ze ścierą to prawie jak na scenie. Taka fajna niedziela matki – że sprzątanie, że gotowanie – ale jakie, z jaką werwą, na wysokim C, przepona w górę i w dół – szmata w prawo i lewo. Brawo! I bis – aria na bis z mopem i klopsiki w sosie pomidorowym i znowu bis i kolejna aria.

Godzilla wróciła, zaspana.
- Co to za lala?
- Vivaldi.
- aldi?
- Viva…
- Pani lala?
- Cecylia Bartoli.
- brtaloli? Gupia. Nie cem tego. Ona gupia. Nie to lala. Inne lala cem.

I znowu Mini Mini… A mój talent we mnie tkwi, tylko nie ma się jak ujawnić – oby do kolejnego sprzątania. Może spróbujemy Bacha – przedwiośnie to dobry czas na Bacha. A może partia Królowej Nocy…
Wyobrażacie to sobie – ja w stroju do sprzątania – zła, włos rozwiany, kipię ze ścierą nad nieogarnialnym burdelem (tego inaczej się nie da nazwać) na Godzilli biurku…

Der Hölle Rache kocht in meinem Herzen…

Hört, Rachegötter, hört der Mutter Schwur!
Tu będzie czystoooooo ooo!!! 

Podpisano:
Diwa ze ścierą.

Królowa nocy...

5 komentarzy:

  1. Mam szczęście. Mój za Bachem szaleje :) I tańczy jak Muminek na łące!

    OdpowiedzUsuń
  2. Godzilla tez lubil..ale musial zapomniec..gupi!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna jesteś :). Jam też matką razy dwa, obecnie na urlopie (dziecury wywiezione w góry:)
    Zapraszam też do mnie na http://portia34.blogspot.com/, dopiero startuję ale mam nadzieję się szybko rozkręcić :)
    Pozdrawiam
    justyna

    OdpowiedzUsuń
  4. no to moze to wycie do rury pomaga i ja musze sprobowac:) tak w sobote bede wyc do rury:)

    OdpowiedzUsuń
  5. :)) spróbujcie:)) a do Mamma mia chetnie zajrzę:) dzieki!!

    OdpowiedzUsuń