środa, 6 lutego 2013

I że niby taki spokojny był dzień…


Żadnych doniesień o zniszczeniach, prawda? Od rana trochę wycia do rury od odkurzacza, a potem, że było błogo i relaksacyjnie?… Nic z tych rzeczy. Tylko matka już zobojętniała… Już jej wszystko jedno, odpuściła. Można powiedzieć, że tym samym Godzille odniosły zwycięstwo.

Gdyby dziś mi powiedzieli, że biorą kluczyki i jadą na imprezę, to pewnie dałabym im jeszcze na piwo. Pełen luz, nic mnie nie rusza.
Wrzeszczą, tłuką się, rozlewają, wyciągają z lodówki i rozwlekają po domu szynkę – nic, luz. Bawią się mopem, rozlewając po drodze zawartość wiadra – nic, luz.
Pomazanie ściany – luz, żadna nowość.
Marchewka schowana pod moją kołdrę – pikuś do prawdy, nic takiego.
Śniadanie jedzone przez dwie i pół godziny – w zasadzie do obiadu – spoko.
Obiad jedzony do kolacji – luz. A w przypadku młodszej – 5 kaszek z butelki ze smoczkiem, zamiast pracowicie ugotowanego obiadu – nie ma sprawy. Jemy, co lubimy.
Nieodrobiona muzyka – nie szkodzi. Bura od pana od muzyki – ale czy to mnie ochrzanił? Odmowa wyjścia na spacer zakończona rykiem pod drzwiami – ale tam. Cały dzień przed telewizorem – mnie w pracy nie przeszkadza.
Niechęć do literatury – ja swoje przeczytałam, będą – z całym szacunkiem – na śmieciarkach jeździć.
Zero pomocy konstruktywnej dla mnie, tylko postawa roszczeniowa – ależ drobiazg. Połamanie iluś tam zabawek – bez przesadny, nie ma o co kruszyć kopii.
Pomazanie moich notatek – żadna świętość te moje notatki, tak jak ściany.
Ślady klejaszczych łap na telewizorze – oj, trzeba było dotknąć akurat, to się dotknęło. Rozlane ciecze – dajcie spokój. Pełen luz. Spokój błogi i opanowanie.   
Pocięcie paska od mojej torebki – no też KU…LUZ.

Jestem spokojna, zupełnie zobojętniała i dam im na to piwo, niech jadą na imprezę.

7 komentarzy:

  1. Dziady małe... matkę do takiego stanu doprowadzić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaką herbatkę pijesz? :D
    Żeby na taaaki luz wrzucić. Ja wybucham na M przy byle pierdole ostatnio... czuje się jakbym miała choć pół menopauzy..

    OdpowiedzUsuń
  3. ja.. wczoraj miałam ochote na cos mocniejszego, ale zupełnie zwykła herbatka pozwoliła osiagnąc mi ten stan.. no nie wiem, może cos z moja głowa nie tak, ale jakoś chwilowo naprawde przestały mnie ruszac ich małe szelmostwa;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Też na pierwszy rzut oka pomyślałam,że jakaś tęczowa herbatka musiała wjechać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ależ masz cierpliwość...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tam teczowa, ja jestem taki spokojny czlowiek;)) nienerwowy zupelnie...

    OdpowiedzUsuń