Nieczynne z powodu choroby. Do odwołania.
Matka na rzęsach waruje przy szpitalnym łożu Godzilli. I może by i nawet stamtąd coś pisała więcej, ale netu nie staje. Nie spływa po kablach, nie sączy się jak kroplówka nawet, tylko rwie skubany, rwie jak rwa.
Matka ogłasza więc akcje, żeby jej blog nie usechł i statystyki nie siadły:
NAPISZCIE POSTA ZA MNIE!
No każdy po trochu, no w komentarzach, gdzie tam się da i już. Przeczytam Godzilli, ucieszy się chłopak. Jak mu mówię, że na Facebooku zbiera lajki, to się od razu jego stan poprawia.
Może być o czym chcecie:)) Jak wyjdziemy, zrobie z tego historię.. albo dramat (jak nikt nic nie napisze)...
Tymczasem padam, to spadam, bo szpital bywa dla matek Godzilli tez zabójczy..
Jako, że Żunia jest specyficzna i najbardziej w świecie kocha bajania, zatem naskrobie tu opowiastkę o Godzilli.
OdpowiedzUsuńTydzień temu świat obiegła smutna wieść. Miłościwie nam panująca Agnieszka Durska trafiła z księciem Godzillą młodszym do szpitala. Przez kilka dni magowie szpitalni starali się wykryć przyczynę nagłego załamania zdrowia księcia, ale na próżno. Biedna Matka Durska odchodziła od zmysłów i ze zgryzoty nie pisała postów. Biedny lud dowiadywał się tylko pokątnie o tym, że Matka pomdlała, że krew się lała, a księcia zaatakowali ciemni wysłannicy zła o nazwie Pneumokoki.
Matka jednak się nie poddała.
Do księcia, który uwięziony został z nudą w szpitalnym łożu, dołączył jego dzielny rumak Krokron. Od tej pory dwaj kamraci mieli niesamowite przygody.
Wszędzie szli razem. A to na badania, a to na poranny spacer korytarzem szpitalnym. Czasem wyruszali do dyżurki pielęgniarek, żeby zobaczyć, czy nie mają czasem jakichś słodyczy. Krokron czuwał nad snem księcia i dzięki temu chorobę wygnano i rodzina królewska wróciła
do domu :)
:))) super!! Godzilla sie wczuje w role jak nic!;))
OdpowiedzUsuńA jak wrócili, to matkę do garów zagonili, bo w tym szpitalu to wygłodniali...:)
OdpowiedzUsuńGodzilla nie dawaj się....i krokrona ucałuj:)
Wirtualnie zapraszamy małego Godzillę na urodziny Lucyferka (potocznie zwanego Kacperkiem) :) będzie ciasto (jak matce wyjdzie) Święto jest dziś, ale oficjalnie i uroczyście w niedzielę. I do zabawy nowe różności.
OdpowiedzUsuńDzieki!! Wirtualnie bedziemy, nawet ze szpitala:)
Usuńjak tu fajnie na tym blogu :) o wszystkim z takim humorem -a u nas ospa ,Ospe goni ...
OdpowiedzUsuńOo my ospe mamy z glowy;) zyczymy zdrowia! I zapraszamy!
UsuńNiech się Godzilla trzyma, niech po szpitalu pohasa - pozaraża wszystkich dookoła (prócz rodziny - oczywiście), wychoruje się na lat najbliższych dwadzieścia. Tak by być zdrowym natchnieniem dla godzillowej'mamy i dawać co chwila nowe pomysły na kolejnych 10.000 wpisów. Pozdrawiam Godzillową rodzinkę.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka!
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Godzilli Małej!!!
OdpowiedzUsuńNiech się wraz z panem krokodylem uporają z choróbskiem!
Wiosna już tuż, tuż i słoneczko czeka, żeby słodką buzię przyrumienić:) Ściskam!
Trzymajcie się dzielnie!
Godzille wspieramy i trzymamy za matkę kciuki. A internet jak się tak rwie to może po jakiś plaster z opatrunkiem skoczyć, zakneblować go i będzie szedł jak zły i nie będzie mowy o żadnym rwaniu. Bo w końcu jak to tak? Toć to nieożywiona stwora wiec słuchać się powinien a nie pokazywać zasięg nieczysty. A właściwie go nie pokazywać albo pokazywać jak się chce. Nie ma to tamto. Nie może się tak rządzić. Niech Godzilla z nim porządek zrobi!
OdpowiedzUsuńMy to nawet Godzilli Małej upieczemy ciasto bezglutenowe :D dla Pana Krokrona też kawałek będzie :D
OdpowiedzUsuńŻyczymy zdrowia :)
OdpowiedzUsuńNic nie napiszę, bo mi się młody rozkłada i nie mam weny. :) Póki co tylko charczy i marudzi. Tylko...
OdpowiedzUsuńNo ale jakoś zipiemy.
Życzy więc zdrowia Wam i sobie też. :)
Zdrówka! :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!!! Idzie ku lepszemu (tfu, tfu) - blog otwarty znowu:)) Zapraszamy i w ogóle;))) BUŹ!
OdpowiedzUsuń