czwartek, 10 stycznia 2013

Oświadczenie


Matka reaguje jak zawodowy PR-owiec. Na jej temat na FP pod postem o tym, że Godzilla zeżarł farbę plakatową (znaczy na profilu matki na Facebooku) toczyła się dziś bowiem zażarta dyskusja – i jeszcze pod jej nieobecność. Poddano wręcz w wątpliwość jej prawdomówność i szczerość, zarzucono, że daje zły przykład, oraz, że pożera przybory szkolne swoich dzieci.

O tu wkleiłam (choć prościej się przeflancować na FP, zobaczyć i potem wrócić tu, by doczytać oświadczenie Matki):

Smaczna Riposta mmmm pyszna ;) jagodowa na pewno! ;))
Teofila Podkul zdemaskowałam Ją, odkryła się! :-) Przykład idzie z góry, prawda? Więc teraz zagadka: co robi Mama AD jak mówi, że pracuje? :-D ;P
Agnieszka Durska. Matka Godzilli Nie, nie wcinam plakatówek! Serio!!!
Smaczna Riposta to może plastelinkę ?? :P
Teofila Podkul ciastolinkę?? :P
Smaczna Riposta no nie może być, że papier kolorowy względnie krepę ... :o
Klaudia Rosa trzeba było podać obiad...:-) serdeczności, Klaudia :-)
Kobiecą ręką spisane nie-codzienne losy nasze zupełnie jak w Akademii Pana Kleksa ;)))
Agnieszka Durska. Matka Godzilli hmm... ta dyskusja odbywała się poza moimi plecami. Zara dam oświadczenie. Obiad był, zeżarli znowu to, co było na dwa dni... nieważne, że się jeden plakatówką opchał wcześniej...
Teofila Podkul no to jutro wszyscy pozjadacie pozostałe farbki :-)

Niniejszym oświadczam:
Nie jadam farbek, krepiny, ciastoliny, plasteliny ani takich. Jak pragnę mocniejszych wrażeń, to wypijam whisky z colą, wino lub choyę, czasem też porto. Preferuję wszystko na bardziej słodko. Piwa nie lubię. Rzadko pijam, ale się zdarza. Nie upajam się jednak z odpowiedzialności za dzieci. Te czasy minęły. Nie palę. Paliłam na studiach. Na wykładzie puszczaliśmy torebkę foliową i każdy wrzucał, co miał – tym sposobem było na grupowe fajki, a czasem też piwo. Fajnie było… My z WDiNP (wóda, dziwki i na piwo)... Koniec dygresji.

Nie jadam też śledzi, flaczków, cielęciny, żył z polędwicy, nóżek zimnych, podrobów, ozorków, ogonów, golonek. Za to, jak mąż zrobi, żeberka…
Nie jadam cebuli na surowo, pora i innych takich pachnących inaczej.
Mięso obrabiam w rękawiczkach.
Nie jadam sushi, krewetek i tego typu darów morza w skorupach.
Ślimaków też nie powącham. Nawet nie spojrzę na anchois.
Ser pleśniowy tylko symbolicznie.
Nie lubię chili w nadmiarze, musztardy i harrisy.
Nie jadam mango, kumkwatów, ananasów i liczi. Kiwi też nie.
Cynamon, kardamon i goździki omijam z oddali. Podobnie anyżek…   

Bez zahamowań zjadam za to wszelkie słodycze, i to jest jedyna rzecz, na której mnie młodsza Godzilla przyłapał. Ale moje słodycze nie były niebieskie. A plakatówka, którą on zeżarł niebieściutka jak niebo. I tak, pożarłam zapasy szkolne starszego syna. Aktualnie jestem na etapie wyżerania jego zapasów słodyczy, podarowanych mu przez krewnych i przyjaciół w ramach Gwiazdki. On i tak nie pamięta, co dostał, bo natychmiast przechwytywałam.
Toblerona leci.

A obiad był, dziś dobry. We wtorek mi się nie udał, to nie chcieli jeść. A dziś mi się udał i zjedli. Plan, że na dwa dni wystarczy wziął w łeb. Wystarczy, ale jak ja nie zjem. Może tak zrobię. Zjem do końca Tobleronę, a kurczaka im oddam.

A zrobiłam dwie wielgachne piersi, na kawałki, zamarynowane z oliwą, czosnkiem, solą, pieprzem i bazylią i dżemem pomidorowym. Następnie na patelnię i się smażyły. Poddusiłam cukinię z suszonymi pomidorami z cebulą i oregano. Dodałam do tamtego, bo doszłam do wniosku, że na jednej patelni będzie szybciej i mniej babrania. W pierwotnym założeniu miało być oddzielnie, ale tam. Dodałam mascarpone. Się wymieszało. Było z grzankami z parmezanem oraz pieczonymi pieczarkami z chili (odrobiną), pietruszką i czosnkiem i parmezanem też. Krepiny, plasteliny, ciastoliny nie dodałam.

A ten, co mi się nie udał, to była zapiekanka z cukinii z ryżem. Tylko dodałam taki zwykły zamiast basmati i się rozmamłało do cna. Smak miało, ale konsystencja porażająca. No coś pod ciastolinę podchodzące, taką starszą, wymieszaną z wodą (no, w oryginale z bulionem).

Koniec oświadczenia. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz