Nawijam przez Ericssona, teraz to już awans na Sony, ale ja mam model z czasów sprzed awansu. Na szczęście z Androidem. Noszę go w torebce Zary z imitowanej kolekcji, znaczy imitowanej skóry. Mam oldskoolową kurtką sprzed … no ma z 5 sezonów, ale jeszcze się trzyma mego grzbietu. Właściwie to jestem eko, bo nie nadużywam. I fair trade jestem, bo w Indonezji mi nowej nie muszą szyć. Za rok też ją będę miała.
Wózek prowadzę oburącz, bo skrętne koła na śniegu są kłopotliwe (a bez pomocy męża nie umiem sama ich zablokować na wprost). Pewnie model dla biegaczy byłby lepszy, ale skoro nie mam Najków, to wózek też może być, jaki jest.
Włosy mam nie od Czajki z atelier, tylko spod czapki, więc jej w szkole nie zdejmuję, bo się elektryzują i wyglądam jak… zza krzaka, nie powiem, co zza krzaka. Smoky eyes mi wychodzą, ale zawsze pod spodem, więc makijaż to jednak sobie darowuję – w zasadzie mam permanentny. Rzęsy robię, tuszem no name. No name, bo name się starło z opakowania. I puder mam z Rossmana. Za 6 zł. Serio – 6 zł. Starcza na pół roku przy moim tempie. A na rękach nie mam frenczu. W rękawiczkach nie widać, czasem sobie jednak maznę dla poprawy humoru. Z reguły krzywo, więc też można powiedzieć, że na czasie – bo mam ten, jak mu tam, popękany.
Ponadto na lunch dziś jadłam kanapkę z serem w lokalu, a jakże – no nawet takim połączonym z kuchnią, konkretnie nad kuchenką zjadłam, w ukryciu przed Godzillą. I to nie było w Ch. I nie bagietka za 35 zł kawałek. Kajzera była. Prawie jak u Kucharzy.
Nie jestem yummy mummy, ewidentnie odstaję od trendów. Nie wiem, jak ja się uchowałam i w ogóle jak ja mogę funkcjonować? Tak zwyczajnie? I jeszcze Godzille mam takie zupełnie zwyczajne. I na szczęście znajomych mam takich przeciętnych, zupełnie nie trendy.
Podpatrzyłam sobie dziś takie yummy. I do tej pory się otrząsam – jak zresztą widzicie. A tak swoją drogą to te trendy muszą być strasznie niewygodne. Współczuje – bo jak zimno, to człowiek nie może się na cebulę po ludzku, tylko musi zgodnie z nimi. A one się robią w studiach, ogrzewanych, albo w tropikach i są nieadekwatne do warunków atmosferycznych, nie to co matka i jej Godzille.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz