poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dzień jak każdy inny


Matka nie przewiduje depresji z okazji tego, że dziś jest jakiś blue. Blue nie blue – raczej white i nie plate, bo ten pusty, tylko śnieg. I plate nie pusty, bo nie zapełniłam, tylko zjedzone. Matka, która musi myśleć, co na obiad jutro, żeby zjedli, nie ma czasu na depresję. Choć czasem by sobie tak przysiadła i swobodnie pofrustrowała.

Do, do, do, do, do, do, do do, re – też razy 8. Dobiega zza ściany. Godzilla pracuje na klawiaturze. Mała Godzilla pracuje na nerwach, a ja stukam tu. Widzicie – nie ma blue. Nic a nic. Kolorowo jest. Si, si, si, sol. Że też im się języki nie poplączą.

Babcia - zadzwonimy do Ciebie po muzyce, ok?

Miłego wieczoru.  

6 komentarzy:

  1. no i pięknie :) w ostateczności wyszło całkiem nieźle, czyli w profilaktyce należy upatrywać ratunku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja piłam czekoladę na gorąco (cholera, tylko taką mam) w ramach profilaktyki.

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja powinnam dopiero teraz się wypowiadać ... po powrocie do domu :/ mimo, że w drodze powrotnej zaliczyłam gorącą czekoladę z procentami to ostatecznie chyba mnie blue dopadło :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Po czekoladzie???;)) przereklamowana.. Tak myslalam. Riposta Ty zjedz kielbasy!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas jedynie "baaaaaaaa" i "eeeeeeee" :D

    OdpowiedzUsuń