czwartek, 3 stycznia 2013

Brak skromności u matki (powoduje otyłość)


Matka przyznaje, że jest doskonały, fantastyczny, idealny…

A teraz czytajcie dalej, bo, co takie jest, będzie na końcu. Szarym końcu.

Dzisiejszy dzień upłynął matce, jak z bicza strzelił. Ledwo strzeliła, a już upłynął. A przyniósł wiekopomne wręcz wydarzenie.
Matka musi wygrzebać notatki i wraca do doktoratu – TAK – DOKTORATU! W marcu ma być nowy doskonały plan, a następnie po fragmenciku, wąteczku. Teraz to już naprawdę się żarty skończyły, teraz trzeba przygnieść fałdki i napisać. Prawdopodobnie zamiast postów, będę tu fragmenty wrzucała, żebyście mnie mobilizowali. Właściwie – stanowczo, trzeba mnie mobilizować. Bez mobilizacji matka może oklapnąć, osiąść na mieliźnie, nie rozwinąć skrzydeł i tak dalej.

Godzilla starsza zaś miał dziś zakrapianą atropinę i udawał kompletną ślepotę. Mimo tej ślepoty celnie trafiał brata w łeb i inne wystające bardziej części, celnie trafiał w guziki pilota, by latać po kanałach dla dzieci, celnie trafiał obiadem do buzi – ale tylko mięskiem, surówka została nietknięta (a matka celowo nieco pomieszała, żeby było trudniej, licząc na to, że ślepe wsunie warzywka, bo się nie pozna). Idealnie precyzyjnie starsza Godzilla odnajdywał różne słodycze, idealnie też zbudował z klocków jakiś pojazd kosmiczny, a to wymagało sokolego wzroku. Natomiast kompletnie ślepy był wobec wielkiego bałaganu w swoim pokoju oraz konieczności poprawienia lekcji. Jak tylko biedak otwierał zeszyt, natychmiast mu się pogarszało. O i klawiatury na pianinie nie widział – nic a nic, ani jednego klawiszka! Chodził po omacku, jęczał, łzy ronił i w ogóle. Ma plus dwa. I chce oprawek co najmniej Ray Ban. A pewnie, a już lecę i zawijam (nogawki od spodni).

Mała Godzilla bez zmian. Lata, trzaska drzwiami i wrzeszczy. To jest straszne, serio. Człowiek nie słyszy własnych myśli. Z drugiej strony, może trzeba się głębiej zastanowić, czemu ten stwór używa takiej ekspresji do prozaicznej czynności, jaką jest bieganie. Co chce przez to wyrazić. Może to jakiś krzyk celowy, wołanie o pomoc, którego rodzice nie mogą zrozumieć. A może manifestacja jakaś. Protest. Kaszę ostatnio mu zmieniliśmy, bo Sinlacu nie było. I ukradł bratu krówkę. Krówka jest, jak wiadomo zakazana, więc ten krzyk to może wołanie o… nową krówkę?

A tak w ogóle objawy mu się cofnęły, i to nas martwi. Mamy już wyznaczony termin w szpitalu, a Godzilla ozdrowiał. To co? Powinnam podać gluten, czy jak?

Mój keks jest idealny, wyrośnięty z równomiernie rozprowadzonymi bakaliami, śmietanowo- waniliowy, cudowny. Rozpływa się w ustach (a w dłoni zostają marne okruszki). Jestem mistrzem w tym względzie, mogę ten keks robić na eksport. Tylko pozwolenie z Sanepidu konieczne. Ale może to jest myśl, jak ten doktorat by nie poszedł, to zostanę producentką keksu. Keksdurski.pl – zamów!
 
(Na szaro jest na końcu, widzicie?)

3 komentarze:

  1. Widac ale link nie dziala :(

    OdpowiedzUsuń
  2. to na szaro, to nie link, taki żarcik;)) a link do konkursu działa - jest pod stroną główna, a obrazek tez widać, jest :)))) widziałam;)) Ale dzięki za czujność!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. AAA TERAZ DZIAŁA I OBRAZEK I LINK - JESU... JAKA JA TĘPA blondyna internetowa, nie obrażając blondyn;))) dzieki!!

    OdpowiedzUsuń