niedziela, 2 grudnia 2012

Godzilla pożera spodnie


Starsza Godzilla tym razem i tylko na kolanach. W pożartych miejscach oczywiście znajdują się dziury, które o tej  porze roku są wielce niepraktyczne. Godzilla się skarży, że mu tam wieje. Mógł nie pożerać! A teraz matka z ojcem muszą w trybie pilnym po nowe spodnie jechać, ponieważ jak się okazało, dziury wygryzione są we wszystkich obecnych parach… I nie, żeby te obecne spodnie były jakieś stare – pod koniec września kupione 3 pary. Starsza Godzilla zadowolona wyekspediowała się do dziadków, a my tu radośnie będziemy spędzać czas w centrum handlowym. Po prostu moje marzenie o idealnej niedzieli się spełnia. Młodsza Godzilla zaś planuje skok na sklep z zabawkami.

Wczorajszy wpis o mięchu dodał ojciec, podczas gdy ja padłam jak trup. Zamieniliśmy się miejscami, tym razem ja prasowałam narzutę, a on siedział przy komputerze. I stwierdzam, że nie głupi ten mąż, oj nie. Prasowanie narzuty to fantastyczne zajęcie. Mąż wie, jak się ustawić… Chyba będę go częściej wyręczać, niech i on mnie powyręcza w pisaniu, będzie większa rozmaitość. I jeszcze z tego wyręczania obiad powstał. To znaczy powstanie dopiero, na razie siedzi na tarasie.

A co do galopowania i skoków. Nie dzwoniłam kontrolnie przez całą sobotę, pracując zawzięcie. A podobno było super!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz