piątek, 30 listopada 2012

Matka pożera szybko post i zagryza czekoladą w ukryciu przed wirusami. Tak na dwa dni


Post piątkowo-sobotni, bo matka jutro nie zdąży. Idzie pracować od świtu do nocy. Świt koło południa wypada, ale w sobotę o tej porze jeszcze blado, prawda? Aż do 19.00 matka ma pracę. Wyobrażacie sobie? Tyle godzin bez Godzilli, sama… w sensie z innymi ludźmi, ale to nie będą Godzille. A zresztą – cholera wie, jeden jest taki małpowaty. Może nawet nie małpowaty, co najeżony. I nie, nie idę pracować do ZOO.

Godzilla mała rozpoczyna katar. Godzilla duża też siąka nosem. Jutro ja będę kichać, w niedzielę Babcia, która miała styczność. W poniedziałek ojciec. Dziadek może się uchowa, bo często myje ręce i paca tylko po główkach, w przeciwieństwie do Babci, która całuje toto. Tak szerzy się zaraza – w postępie geometrycznym. Nigdy tych wzorów z matematyki nie mogłam pojąć… Aż pojawiły się Godzille i zrozumiałam sens tego pojęcia. W każdym razie bardzo szybko. No, chyba że stanie się cud i członkowie rodziny wykażą się odpornością.

Tak, cudów nie ma. To prawda. Dziś się też i o tym przekonałam. Zabrałam Godzillę do sklepu… z zabawkami. Po prezent dla starszego na Mikołajki. Wyszłam z prezentami dla młodszego. Ledwo wyszłam. To znaczy ja wyszłam, Godzilla została wytargana w stanie wierzgająco-kopiącym z licznymi paczuszkami. Wybrała sobie piankolinę, książeczki i takie coś też do lepienia. Cudu nie było żadnego, tylko 80 zł zniknęło. Po prostu, wzięło i poszło. A przed wejściem pytałam Godzilli, czy będzie grzeczna. I powiedziała, że tak.

Godzilla duża jutro jedzie na konia. Godzilla mała też musi jechać, mimo kataru, bo nie ma co z nim zrobić (z Godzillą, nie z katarem). Godzilla duża twierdzi, że konia nie zarazi i że nie zamierza rezygnować z jazdy. Dziś bowiem dzwoniła trenerka i zapytała, czy może dziecku dokręcić śrubę i postawić wyżej poprzeczkę. W sensie przenośnym, bo poprzeczki, mam nadzieję, jeszcze mu jutro nie postawi za wysoko. W przeciwnym wypadku umrę jednak z nerwów w tej pracy. Ja w pracy, Godzilla na koniu przez poprzeczkę, a ojciec gdzieś będzie gonił za młodszą. Nie do wytrzymania to będzie, nawet dla matki, która rozkoszuje się pracą. No chyba, że o niczym się nie dowiem. W każdym razie chodzi o to, że Godzilla starsza się na tyle wykazała, że będzie rzeczywiście uczyć się skakać. No, ale to chyba nie tak od razu, prawda?

To napisałam Wam 4 kawałki. Dwa na piątek, dwa na sobotę. Musicie sobie racjonalnie wydzielać. Tak, jak ja czekoladę. Nie zjadam na raz całej, tylko po kawałku, aż się skończy. Sukcesywnie i planowo. Miłej nocy!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz