wtorek, 27 listopada 2012

Godzilla pożera z natury


Wszystko, co najlepsze. Szczątki organiczne wydłubane z kątów, resztki pokarmów porzucone przez brata nieopatrznie oraz kości. Godzilla pożera kości. Filuje tylko, kto z członków rodziny obgryza udo i buch – wyrywa kość, a następnie ją pożera. Jak pies. Dosłownie. Wydaje przy tym psie dźwięki. Obiad je zresztą coraz częściej w sposób psi, najchętniej z ręki właściciela. I wszystko mu jedno, z której bierze i je nawet bez komendy „tańcz” (zresztą ta komenda jest dla matki wysoce absurdalna. Matka zna takiego psa, który bidul – żeby coś zjeść, musi najpierw tańczyć, właściciele są nieprzejednani w tej kwestii i twierdzą, że tak trzeba, cóż). Obawiamy się, że u Godzilli, to zły wpływ grupy odniesienia. Niewłaściwa grupa, rzec by można wręcz. Ale co zrobić? Przecież mu nie będę narzucała, z kim ma się przyjaźnić. A w kawiarni dziś, w której matka ubijała interesy przy kawie, a raczej ubijała dygresje liczne – jak to z babami – Godzilla warowała pod meblami. Aż jeden pan powiedział uprzejmie, że widać, że bezstresowe dziecko. Nie wiem, o co mu chodziło? Czepiał się zwyczajnie, bo jaka jest Godzilla, każdy widzi. A że pan zostawił w szklance coś, co Godzilla chciał upolować, to już nie moja wina. Trzeba było wyjeść pomarańczkę. Ci ludzie, to normalnie…

Godzilla druga, ta starsza znaczy, siedzi nad lekcjami – nic szczególnego. Wieczorne rytuały. Zaraz idę mu to sprawdzić. Jednak lepiej nadzorować. Choć i tak przepuściłam byki w zeszycie od polskiego – żołnież był i ożeł, ale nie lot, więc siedział na gżędzie.
Dyktando się zbliża. Groza narasta, normalnie jak u Hitchcocka. Nie samą ortografią żyje człowiek, na szczęście. Egzamin z muzyki na horyzoncie. Nie ma życia ta Godzilla, po prostu nie ma życia. Ale się sama na muzykę pchała, to teraz ma.

Mąż nic nie robi, to nie ma co pisać. To znaczy nic wiekopomnego nie robi. Je jak człowiek, muzyki się nie uczy, a z ortografia sobie radzi. Na szczęście w Wordzie mu poprawia samo.

Matka – pisze.

Żółw śpi.

Życie trwa.

Wieczność też…

Ha Ha!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz