niedziela, 8 grudnia 2013

Godzilla postawił kolejkę





Kolejka, supermarket przed świętami, więc długa. Godzilla młodszy się wierci:
- Proszę pana – zagaduje współstacza, który się wyróżniał z tłumu odzieniem. Miał krótkie spodenki i uderzał się był po udzie półtoralitrową butlą mineralnej. Wszyscy zwrócili na niego uwagę, Godzilla nie był jedyny, ale jako jedyny miał odwagę przemówić: – Dlaczego pan się wali wodą?
- A tak sobie.
- Niech pan przestanie.
- No dobra, mały, dla ciebie.
- Ja nie jestem mały! Jestem Godzilla młodsza, a to moja mama, Agnieszka i tata i brat. Proszę pani (zaczepia kolejną osobę) – to jest moja mama, a ja jestem Godzilla młodszy.

I tak Godzilla zaprezentował savoir-vivra po całej kolejce. Wszyscy znali nas z imienia i nazwiska. Wymienialiśmy więc sympatyczne skinienia głowami i od razu było tak miło.

Gdyby sytuacja została zauważona przez reportera Super Ekspresu – polecam tytuł: Trzylatek postawił kolejkę!
W podtytule, mniejszą czcionką: do pionu w kwestii manier. Podtytuł mniej istotny jednak w tym kontekście.

A szkoda, szkoda. Nawet przed świętami, człowiek bije się z chamami.

Sprawny tekst sprzeda wszystko – to wiadomo już od dawna. Zrazy na przykład z jabłkami. Albo biliony na inwestycje albo OFE do zmiany. Niesprawny czytelnik kupi jak leci, podtytułów i leadów nie doczyta, niestety, a uwierzy. I tak wiara wynosi i utrzymuje na scenie kompletnych debili.

I trzylatek nawet czuje ten mechanizm, ba stosuje – rzuca tekstem, zbiera publikę. Niby nic chwytliwego, ale świetnie opakowane (bo te jego ślepia niebieskie i ten uśmiech) i ludzie kupują każdy kit.

Proste? Bardzo proste. Dlatego trzeba czytać ze zrozumieniem oraz słuchać krytycznie, zagłębiać się w tekst dalej niż tytuł i obrazki oraz pierwsze wykrzykniki. Bilionów nie będzie. Dziura się OFE nie załata, zrazy tylko z ogórkiem, jabłka w szarlotce, święta zapasem, renifery w kłusie, a Durska pod kocem…

Ale kiedyś znowu będzie wiosna.

… ze szklaneczką, zgłębia literaturę skandynawską, gdyż ostatnio inna mi nie wchodzi. Od deski do deski, ze zrozumieniem. Tylko nazwiska sobie darowuję, bo mi się język w myślach wykręca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz