- Wyjmij kołdrę z lodówki* - rzecze matka do ojca,
wprawiając go w osłupienie.
Następnie zwraca się matka do syna (ten męczy rysunek z
religii, co to go nie zrobił, bo on nie lubi religii, co wymaga szerszego
wyjaśnienia, które nastąpi poniżej):
- Co to jest?
- Kościół, a w nim ksiądz za ladą i na pewno coś popija.
- Aaa.. to coś na zeszycie od religii to co to?
- A to mamo znak Voldemorta.
- No ale on niezbyt pasuje do tego przedmiotu, rozumiesz,
mało dyplomatycznie… siostra i tak już cię nie lubi... i masz na pieńku.
- A myślisz mamo, że ona czytała Harrego??
- No tak, to luz. To pokoloruj.
- Voldemorta??
- Nie, księdza za ladą, tylko starannie.
- A o brzozie mi mama sprawdź.
Godzilla bowiem pisał wypracowanie o brzozie korzystając z
Internetu. Zapewne zżynał z Wikipedii, bo nie podejrzewam go o większą wnikliwość
i o to, że zajrzał pod inne linki. Cóż, dobre i to.
Czytam więc i dowiaduję się, że brzoza to drzewo i krzak, że
ma liście do 10 cm
i że występuje w Europie, Azji i Ameryce Pn. I że ja lubię pod brzozą stać
(miało być 7 zdań, z Wikipedii widocznie nie starczyło, to posłużył się moim
wizerunkiem, bo tak wygodniej, leń jeden). Planował pisać o samolocie, ale
zrezygnował z mieszania polityki do przyrody. Historia od czwartej klasy, się zdąży
popisać wiedzą o brzozach jeszcze. W każdym razie nie poszło to gładko – wybór
właściwych informacji o brzozach przekracza możliwości trzecioklasisty. Albo
inaczej, pozycjonowanie brzóz w Internecie jest stanowczo zakłócone przez
samoloty i politykę. Matka mówiła, że to się jeszcze będzie długo odbijało
czkawką w najmniej spodziewanych momentach i zaważy negatywnie na edukacji
młodzieży.
Wyjaśnienie dotyczące religii:
Godzilla nie lubi religii, bo dostał lufę w zeszłym roku i chciał
się wypisać, ale nie pozwoliłam, bo w pierwszej klasie chciał chodzić. To ma
chodzić dalej, gdyż matka wyrabia w synu konsekwencję. Znaczy nie ma, że chce,
a potem olewam. To u matki nie przejdzie. Miał wybór, gdyż matka i ojciec
przeprowadzili z nim poważną rozmowę. I nie obiecywali prezentów na komunię.
Matka i ojciec są z gatunku tych, którzy dają wybór, nawet jak wybierający nie
jest do końca świadomy. Do komunii będzie, a potem pozwolę się wypisać.
Tak, stosunek do religii mamy dość obojętny, a nóż się kiedyś
przyda. Poza tym trudno być w klasie tym nielicznym, który nie chodzi, jak
wszyscy fajni chodzą. Religii nie powinno być w szkołach, bo wybór dla dziecka
niewierzących rodziców jest żaden. W zasadzie w szkole, w której proboszcz gra
jedną z pierwszych partii, wyboru nie ma żadnego. Etyka po 16.00, lekcje kończą
się o 11.20.
Kołdra była w pralce, ale głodnemu lodówka na myśli.
Konsekwencja- ważna rzecz. Pewnie zrobiłabym tak samo :)
OdpowiedzUsuńtaki wymuszony kompromis...
OdpowiedzUsuń