czwartek, 12 września 2013

Coś wisi w powietrzu...





- Wyjmij kołdrę z lodówki* - rzecze matka do ojca, wprawiając go w osłupienie.
Następnie zwraca się matka do syna (ten męczy rysunek z religii, co to go nie zrobił, bo on nie lubi religii, co wymaga szerszego wyjaśnienia, które nastąpi poniżej):
- Co to jest?
- Kościół, a w nim ksiądz za ladą i na pewno coś popija.
- Aaa.. to coś na zeszycie od religii to co to?
- A to mamo znak Voldemorta.
- No ale on niezbyt pasuje do tego przedmiotu, rozumiesz, mało dyplomatycznie… siostra i tak już cię nie lubi... i masz na pieńku.
- A myślisz mamo, że ona czytała Harrego??
- No tak, to luz. To pokoloruj.
- Voldemorta??
- Nie, księdza za ladą, tylko starannie.
- A o brzozie mi mama sprawdź.

Godzilla bowiem pisał wypracowanie o brzozie korzystając z Internetu. Zapewne zżynał z Wikipedii, bo nie podejrzewam go o większą wnikliwość i o to, że zajrzał pod inne linki. Cóż, dobre i to.
Czytam więc i dowiaduję się, że brzoza to drzewo i krzak, że ma liście do 10 cm i że występuje w Europie, Azji i Ameryce Pn. I że ja lubię pod brzozą stać (miało być 7 zdań, z Wikipedii widocznie nie starczyło, to posłużył się moim wizerunkiem, bo tak wygodniej, leń jeden). Planował pisać o samolocie, ale zrezygnował z mieszania polityki do przyrody. Historia od czwartej klasy, się zdąży popisać wiedzą o brzozach jeszcze. W każdym razie nie poszło to gładko – wybór właściwych informacji o brzozach przekracza możliwości trzecioklasisty. Albo inaczej, pozycjonowanie brzóz w Internecie jest stanowczo zakłócone przez samoloty i politykę. Matka mówiła, że to się jeszcze będzie długo odbijało czkawką w najmniej spodziewanych momentach i zaważy negatywnie na edukacji młodzieży.


Wyjaśnienie dotyczące religii:

Godzilla nie lubi religii, bo dostał lufę w zeszłym roku i chciał się wypisać, ale nie pozwoliłam, bo w pierwszej klasie chciał chodzić. To ma chodzić dalej, gdyż matka wyrabia w synu konsekwencję. Znaczy nie ma, że chce, a potem olewam. To u matki nie przejdzie. Miał wybór, gdyż matka i ojciec przeprowadzili z nim poważną rozmowę. I nie obiecywali prezentów na komunię. Matka i ojciec są z gatunku tych, którzy dają wybór, nawet jak wybierający nie jest do końca świadomy. Do komunii będzie, a potem pozwolę się wypisać.
Tak, stosunek do religii mamy dość obojętny, a nóż się kiedyś przyda. Poza tym trudno być w klasie tym nielicznym, który nie chodzi, jak wszyscy fajni chodzą. Religii nie powinno być w szkołach, bo wybór dla dziecka niewierzących rodziców jest żaden. W zasadzie w szkole, w której proboszcz gra jedną z pierwszych partii, wyboru nie ma żadnego. Etyka po 16.00, lekcje kończą się o 11.20.


Kołdra była w pralce, ale głodnemu lodówka na myśli.

2 komentarze: