sobota, 17 sierpnia 2013

Toleruję tylko na sztuki



Ruszyli do stołu, natarli na talerze, zmietli z powierzchni półmisków wszystko jak fala tsunami.  Przy stołach agresja, „pan tu nie siedział, ja tu mam karteczkę, to moje miejsce, ja tu wczoraj siedzialem!”… Ja, mój, zabieraj się stąd. Długi weekend, ośrodek wczasowy, gdzieś w Polsce.
A matka sobie stoi z Godzillami i patrzy. Ojciec próbuje złapać stolik. Ręce nam opadły…  my jesteśmy jakaś inna bajka. Się o plaster szynki bić nie będziemy. A szkoda tego, mnóstwo rzeczy nabranych na te talerze się po prostu marnuje, wyrzuca. Bez uśmiechu, gburowato, na chama. A już miałam mieć lepsze zdanie o rodakach, podziwiałam krajobrazy, tu ładnieje, tam pięknieje, a ludzie nadal dzicz.
A niech ich. Na 100 osób uśmichnęły się 3, w ciągu dwóch dni. Jest nadzieja, że kiedyś się reszta nażre, uspokoi i zacznie normalniej się zachowywać.
Matki  refleksja ponura, bo właśnie do niej dotarło, że jutro to to wyjedzie na drogi i tak samo się będzie pchało. Polacy w masie, masa Polaków.

A ja cholera lubię ich TYLKO na sztuki.

Tymczasem, bierzemy Godzille i idziemy na szlak, na górę. Tam masa nie wlezie (przynajmniej mam taką nadzieję).

2 komentarze:

  1. A jak się do nich pierwsza uśmiechniesz, to zazwyczaj jeszcze na Ciebie z byka spojrzą... Też toleruję tylko na sztuki

    OdpowiedzUsuń
  2. i jak na wariatke patrza - prawda...

    OdpowiedzUsuń