wtorek, 11 czerwca 2013

Jak ojciec pracował w policji.





Ojciec Godzilli od dwóch lat w świadomości wychowawczyni był policjantem. Dwa lata bez mała – szmat czasu… Biedna pani cieszyła się, że w klasie jakby co bezpiecznie, że nikomu włos z głowy nie spadnie. Aż do dziś. Dziś wszystko pękło jak bańka mydlana. Cała misterna intryga. Ja zawsze powtarzam, że manipulanci to jednak mają ciężko, ale Godzilla myślał, że się uda. A tu taki pech. Musi chłopak Machiavellego poczytać. Na szczęście mam w kilku egzemplarzach, bo wychowywałam na nim pokolenia studentów (no w jednej grupie kazałam czytać, ale tak poważniej brzmi – prawda?). W końcu matka jestem i wykładowcą byłam (bardziej chwytliwe).

- Pani Agnieszko! Czy mąż mógłby do nas podjechać radiowozem?
- Mój? Boże broń, proszę Pani, to prawy obywatel!
- No tak, ja nie przeczę, ale bardzo by jednak pomógł…
- Jaaak?
- Trzeba ten autokar na wycieczkę sprawdzić, a jak dzwonię na komendę, to nie chcą tu przysłać radiowozu, więc pomyślałam, że pani mąż… żeby dzieci mogły jechać, no wie pani…?
- Ale mój mąż nie jeździ radiowozem…
- Ale pracuje w policji?
- Nigdy w życiu. Absolutnie nie! A dlaczego Pani tak myślała?
- A Godzilla mówi, że tata w policji pracuje… i często nawet opowiadał.
- O matko… ojciec jest pijarowcem, znaczy rzecznikiem w korporacji. Nie ma nic wspólnego ze służbami. To humanista, naprawdę… Godzilla! Podejdź tu! Gdzie tata pracuje?
- No w biurze, ale to było nudne, więc powiedziałem, że w policji, bo chłopaki miały radochę… no wkręciłam panią.
- Skutecznie… – pokiwała Pani głową i puściła zrezygnowane ręce.

Na odchodne dodała, że w zasadzie to Godzilla sobie poradzi w życiu, i żebym się nie martwiła, że nie kuma tabliczki mnożenia i kierunków świata, bo wkręci kogoś, że umie… więc już niech mu tam.

A ja dalej śledztwo prowadzę:
- Synu, ale dlaczego??
- Oj mamo, bo ta firma taty się jakoś nazywa tak, że nie pamiętałem. I nie pamiętałem tego, że tata jest tym jakimś tam pijarem. Poza tym to naprawdę nudne. Pamiętałem, że wcześniej był gazeciarzem, ale już tata R. jest gazeciarzem, to nie chciałem się powtarzać. Rozumiesz?
- Oczywiście. Ale ty to tacie powiesz. Ok.? I nie był gazeciarzem, tylko dziennikarzem – tego mu nie mów, bo się zirytuje…
- No co ty? Teraz się wstydzę! Nic nie powiem!
- Trzeba było się wstydzić, jak wkręcałeś panią i całą klasę.
- Kiedy fajnie było wtedy…

I tak pijarowiec nie okazał się zawodem wystarczająco sexy dla siedmiolatka (wówczas). Tyle, że pijarowiec też nieźle wkręca… i tak w ramach zemsty wkręcił, że lody Godzilli przeszły bokiem. 



4 komentarze: