Czasami, do samej ziemi i z hukiem. Matce opadły właśnie. Na
głupotę matce opadły. Nie na jej głupotę, tylko na głupotę ewidentną i
pieniactwo jednego takiego. A najgorsze w tym, że pieniacz potrafi trzymać w szyku
całą rzeszę ludzi. Potrafi krzyknąć i postawić na swoim, zaszantażować głupotą,
zastraszyć, obezwładnić. Matka nie rozumie, dlaczego mądrzy skądinąd ludzie dają
się tak traktować. Dlaczego nikt nie wstanie, nie huknie, nie ochrzani i nie pokaże,
gdzie pieprz rośnie. Procedury nie pozwalają? Strach jakiś czy pozory? Dobre
wychowanie, szacunek – tylko, że to pieniacz zakrzyczy bez problemu.
Koncertowym przykładem pieniactwa jest mój ulubieniec (tu mrugam
okiem, oczywiście, biorę w cudzysłów). Doskonały to przykład na zajęcia –
książkowy, modelowy – obrabiała nim matka i decydowanie polityczne i na kulturę
polityczną starczało i na prace domowe też. Pożywka dla politologa, temat
niewyczerpany, choć matka szczerze mu życzy, by wreszcie zajął się kotami i swoje
paranoje na nich trenował. Autorytarny „przywódca”, śmieszny mały człowieczek. Tyle
że to obraz wielu śmiesznych, małych ludzi, którzy są wśród nas. Społeczeństwo
paranoików. Ludzi z zachwianym poczuciem własnej wartości, którzy muszą szukać
zewnętrznych potwierdzeń swojej ważności, bądź pseudoważności. Żyją urojeniami,
ale tym nas szantażują. A my z grzeczności, że nie wypada, że może nie warto
wchodzić takiemu w paradę, dopuszczamy do sytuacji, które po chwili stają się
czystym absurdem. A my się po głowach drapiemy, dlaczego? Dokładnie tak to
działa, szantażuje nas garstka spod krzyża, szantażują paranoicy z najbliższego
otoczenia, wariaci, psychopaci, głupole. A mądrzejszy się daje, bo tak trzeba,
bo równość, różnorodność, demokratyczne brednie. Normalnie, śmierć politologa –
ja to napisałam, ja… Durska matka.
I to nie tylko dlatego matka pisze, że dziś tłum szaleńców,
opętanych chorą idea i zaraźliwą paranoją, wyległ na ulice. To już tak nie
dziwi, można przywyknąć, może spowszednieć, choć skala zaskakuje. Poraża. Matka
pisze ku przestrodze – sobie samej najbardziej, że wśród nas, w naszym
otoczeniu tacy są i szantażują. Nienormalni, żądający procedur, węszący spiski,
pseudopoprawni popaprańcy, którzy rzekomo w imię dobra wspólnego wszczynają
awantury. Precz z pieniactwem. Taki apel.
No szlag mnie trafił. Mówię Wam, szlag. Do tego stopnia, że
z humorem do tego nie jestem w stanie już podejść, gdyż mi ręce opadły. Klapły
i leżą. A ja nimi powłóczę, już nawet w ten swój łeb się nie drapię, bo nic nie
wymyślę. Flintę sobie kupię i na kaczki pójdę. Wszystkie kaczki wystrzelam, bo
jak widać, to dziadowskie ptaki… gawrony, kruki i wrony utłukę przy okazji, bo
mogą być równie zainfekowane.
Jak mnie nikt nie zrozumiał, to nie szkodzi. Nie mogę tak
prosto z mostu napisać, bo sprawa może być polityczna. W każdym razie śmierdząca
i niewygodna. I już.
Wyraziwszy pogląd, udam się po szklaneczkę, względnie kubek
z napojem gorącym. I zjadłabym czekoladkę, ale chwilowo nie mam. Za to boli
mnie ząb – to tytułem uzewnętrznienia w celu zyskania jakiś może kilku
przyjazno-współczujących komentarzy, które mile połechczą moje ego, to samo, co
to doznało dziś szwanku wskutek zderzenia z głupotą. O! Zaznaczam jednak, iż
nie chodzi tu o zaspokojenie potrzeby zewnętrznego potwierdzenia własnej
wartości, gdyż mam ją głęboko i solidnie umocowaną wewnętrznie, do tego
posiadam też podstawy, na których…no, mocno na dupie siedzę. I nie chodzi tu o
jakąś zewnątrzsterowność czy inne psychologiczne dyrdymały. I już. Taki dzień,
taki humor, taka sprawa. Politolodzy, my się do niczego nie nadajemy,
psychologowie społeczni, socjolodzy… ta nasza robota nie ma sensu, ale trudno
trzeba z tym żyć. Ja się tylko dentysty boję… Miłej nocy!
Hehe, ja wczoraj ani tv ani komputera nie włączałam ani smarta ;) Na wszelki wypadek dzisiaj też ostrożnie...
OdpowiedzUsuńHehe, ja wczoraj ani tv ani komputera nie włączałam ani smarta ;) Na wszelki wypadek dzisiaj też ostrożnie...
OdpowiedzUsuńA najgorsze jest, że pewne rzeczy to nawet lekarstwa nie działają... Ja wczoraj nie byłam zszokowana, ja byłam przerażona.
OdpowiedzUsuńMoże im ktoś płaci, żeby przyszli? E, tak się pocieszam...
OdpowiedzUsuńMnie też to przeraża i nijak nie mogę zrozumieć, dlaczego wykształceni, mądrzy (zdawałoby się) ludzie, profesorowie, doktorzy itp się na to godzą. Ba, wierzą w to! Mam żal do dziennikarzy. Po cho.lerę to pokazują, nakręcają atmosferę? Wiem, wiem, taki zawód. Ale gdyby nie medialny szum dziesięć dni przed dziesiątym, połowy tego szaleństwa by nie było. Niedługo się czepną, że Premier na zielone skarpetki zamiast czarnych, a przecież na kolorowo nie wypada "tego dnia".
Matko Godzilli, a może to ucichnie za dwa-trzy lata? tak Matko? Plis...
(magdalena)
Nie ucichnie, raczej będzie ogólnokrajowy zakaz uśmiechu dzień przed, w trakcie i dzień po. Kto nie będzie miał umęczonej miny zapłaci mandat albo jeszcze gorzej...
OdpowiedzUsuń