W ciągu godziny ponad 10 lajków. O, dawno matka nie robiła
takiej zupy. Warto było. Od razu matce samoocena poszybowała. Za nic miała
uwagę ojca, że w tej zupie mięcha brakuje, że boczku by dodał. Za nic miała
cedzenie przez zęby starszej Godzilli. Tak, żeby warzywka zostały. No, Godzilla
młodszy się przekonał i wchłonął dwa talerze substancji. A matka narobiła tego
dwa gary, tyle ogórków miała akurat do zużycia. Zawekowała matka, będzie w sam
raz na jaką majówkę. Akurat będzie. Jak znalazł, gdyż matka, ojciec i Godzille
udadzą się do głuszy. I nie wiadomo, co ich tam może spotkać. A tak ze słojem ogórkowej,
to nic im nie straszne.
Jak matka była mała, to ogórkową Matka matki karmiła za
karę. Zupa koszmar. Nie, żeby z ręki Matki matki wychodziło coś niesmacznego,
co to, to nie. W życiu. Po prostu ogórkowa i ja byłyśmy niekompatybilne. Aż do dziś,
kiedy to sama pierwszy raz w życiu stworzyłam tę ciecz z zawiesiną z
kiszeniaków. Duma mnie rozpiera. Nawet na fali zaczęłam gwiazdorzyć. Dzwonili z
Polsatu, a ja powiedziałam, że nie przyjadę. W głowie mi się poprzewracało,
odmówić? A jak nie zadzwonią więcej? W każdym razie, tak naprawdę odmówiłam, bo
wykazałam się rozsądkiem. Jutro mam wizytę u dentysty i choć propozycja
zbiegała się w czasie z moim posiedzeniem na fotelu i była bardzo kusząca,
odmówiłam. Rozsądek i dobro mojego górnego trzonowca zwyciężyły. 5 minut na
antenie, nawet w słusznej sprawie, nie jest warte mojego zęba. Jednak. Poza tym
Godzilla młodszy do końca tygodnia jeszcze musi wąchać chmurki i brać mlama do
buzi (jak ktoś to rozszyfruje, to jak bum cyk cyk, matka Durska jaką nagrodę
wymyśli, wdzięczną oczywiście).
A teraz dywagacja – konstatacja, wynikająca z obserwacji. Matka
bowiem, mimo obciążenia Godzillami, łazi to tu to tam i patrzy. I wpadła
ostatnio na nowy produkt Agory, skierowany wyraźnie do kobiet w wieku matki,
czyli w kwiecie. I smutek ogarnął matkę.
Droga Agoro, kobiety są inteligentne, myślące, różnorodne i
wspaniałe, matki, dziewczyny, singielki, pracujące i nie, w domach i w firmach.
Dlaczego robić z nas idiotki? Dlaczego kreujecie siebie na dosyć płytkie i
pozbawione intelektu istoty? Ubolewałam na brak dżentelmenów, że to taka
choroba cywilizacji. Poubolewam więc na brak kobiet z klasą. Kobiety z klasą
nie muszą wszem i wobec obnosić się z pantalonami, wystarczy im świadomość, że
dobrze modelują sylwetkę. O pewnych sprawach kobiety z klasą – i celowo nie
używam słowa damy – nie muszą mówić. To
nie jest istotne. Mężczyźni mogą się tylko domyślać… sekretów kobiecości, ale
nic im do tego. No tak... i wyszło na to, że sekret tkwi w pantalonach. Czasami
tak, ale wywalenie kawy na ławę z głupkowatym uśmieszkiem, nie pozostawia miejsca
na prawdziwy sekret. Czar pryska. I nie pojawia się nawet rumieniec zakłopotania,
zostaje tylko ciężka atmosfera i wstyd. Gdzie tu miejsce na myślącą kobietę,
równoprawną mężczyźnie? Jak ona rozprawia z zacięciem o majtach, jak te majty
dla niej to sedno sprawy? A ja się pytam, gdzie głowa? Też w majtach?… no
szkoda, szkoda.
Poprzestawiały się granice, że niby nas to nie razi, że niby
wszystko dozwolone i taka fajna konwencja. Że to niby śmieszne. Oj niby, tylko
niby. A pod pozorami… pantalony. I pusto. I marnie.
Na szczęście matka Durska może swoje rozterki utopić w
ogórkowej. Dobrze, że jej mam tak dużo. Ogórkowa może nawet wejdzie mi do
kanonu. Godzillom na pohybel. I dużym gaciom też.
Zaprezentowana opinia nie była złośliwa, kąśliwa, zazdrosna
czy coś. To moje prywatne zdanie, którym się dzielę – nie po to, by wywołać burzę,
ot tak, by zainspirować do myślenia. Cieszę się, że pojawiają się takie
miejsca, byleby jednak czyniły nam, kobietom dobrze…a nie znowu sieczkę w
głowach i pitu, pitu. A mnie tak brakuje jakości… Zastrzeżenia są konieczne, bo
jakby gromy szły na mój łeb, to i wiadro ogórkowej nie pomoże. Ja wrażliwa
jestem.
PS. Matka odnosi się do tekstu o wzmiankowanych majtach na Foch.pl!
I dobrze im pojechałaś za ten tekst, też mi się nie podobał!
OdpowiedzUsuń:))) uff.. bo już myslałam, ze sie wygłupiłam... zwłaszcze, ze od razu za ogórkowa mnie poodlubiali, dranie;))
UsuńAż zaglądnęłam do tekstu źródłowego ;)
OdpowiedzUsuńA teraz będzie: motyw pantalonów w literaturze polskiej i światowej. Bowiem z pantalonami kojarzy mi się nie tylko Bridget Jones. Mamy też rodzimą produkcję pt. "Napisz na priv" Agnieszki Krawczyk. I tam też było wciąganie jakiś takich modelujaco-wyszczuplających cudeniek. Na balkonie o ile dobrze pamiętam. Popłakałam się ze śmiechu ;)
PS. Komentarz sponsorował Światowy Dzień Książki ;)
:)) to fakt!! Pantalony sie szerzą... i po filmie i po literaturze.. warto czytać, nawet w pantalonach!
UsuńA ja chętnam na tę ewentualną nagrodę...:)
OdpowiedzUsuńmoże Godżilla musi się inhalować i brać antybiotyk? ;)
A cholera!! wygrałaś jednym strzałem!!! w nagrodę chyba cykne fotę muffinów, które chyba upiekę w weekend i wyślę Ci ze specjalną dedykacja obu Godzilli. Mozesz też zupełni za free spedzić z godzillami weekend... albo napic się ze mna.. kawy?
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę posiadana swoich własnych Godżilli oraz dietę bezcukrową, wybieram kawę :D.
Usuń:))) jesteśmy umówione!
Usuń