poniedziałek, 11 lutego 2013

Matka gorszycielka z poglądem na B.


Znudziło mi się pisanie o Godzillach. Nie dość, że człowiek ma te potwory non stop, to jeszcze przez tego bloga czuje się zobligowany, żeby o nich pisać… no ja już nie mogę. Nakarmione, przewinięte, oprane, obsprzątane, lekcje odrobione, kazanie palnęłam – jak przykładna matka Polka, ale więcej już o nich nie wykrzesam. Co mam napisać, że parówkę znalazłam znowu w swoim łóżku? Rozmemłaną w soku bananowym? Co to za news? – żaden, uwierzcie. Żaden news, nawet jak to PR-owo obrobię w stylu:

Dziś przed południem w łóżku Durskich znaleziono parówkę. Przetworzoną i rozmemłaną wraz z sokiem bananowym. Bez wątpienia parówka zawierała jakieś 20 procent mięsa, reszta tłuszcz i odpady, gdyż matce trudno to było odczyścić z pościeli i ram. Producenci powinni się strzec – matka nie kupi więcej parówki. Będą bankructwa i posypią się zwolnienia na rynku mięsnym w sekcji parówek. Ekonomiści przewidują, że dzisiejsze znalezisko z łóżka Durskich może podziałać dwutorowo – albo przyspieszy upadek rynku parówkowego i wzmocni inne sektory mięsne albo paradoksalnie spowoduje, iż producenci, by nie dać się bankructwu, poprawią jakość.


Na szczęście Benedykt puścił news. Stanowczo z gatunku breaking. Poczuł się staro i nieadekwatnie i że go przerasta. Podejrzewam, że od początku przerastało, oczekiwania były duże – są nadal, instytucja pogrąża się w coraz większym kryzysie. Odszedł człowiek charyzmatyczny, wizjoner i jednak dobry polityk, trudno być tym po – tym następnym. Czysto ludzkie, może więc w końcu kościół bardziej ludzki się stanie… może to krok w dobrą stronę.

To było z serii poglądów matki Durskiej. Matka może mieć bowiem poglądy, dzieci nie wykluczają posiadania takowych, nawet Godzille.

A z innych spraw, matka legła pod naporem biurokracji i próbuje odnaleźć świadectwa pracy. Wszystkie, byłe… ratunku. To nierealne. Czy można dostać u byłego pracodawcy kopię takich? I czy jak się ich jednak nie znajdzie i się nie dostarczy do pracodawcy nowego, to jest to jakiś problem? Przecież wykazałam wszystko w kwestionariuszu oraz innych dokumentach. A poza tym od jakiegoś czasu byłam zatrudniona na etacie przez Godzille, żadnych urlopów nie było, stosunek do służby mam zadowalający, zwolnień i uszczerbków nie mam… no chyba, że trwały uraz wynikający z macierzyństwa – to się robi na mózgu i zostaje na zawsze, ale to społecznie niegroźne i pracodawcy nie powinni się obawiać.
Zwłaszcza, że to mąż mnie zatrudnia. Zna przypadek, wie, że ciężki, ale obiad daje codziennie i jeszcze z deserem.



6 komentarzy:

  1. ja nadal szukam zatrudnienia. Kopię świadectwa powinni Ci wystawić - w końcu powinni prowadzić akta pracowników a do wystawienia świadectwa teraz są specjalne programy :)

    Benedykt zrobił psikusa... cóż, będzie coś się działo. Puszczą biały dym i zobaczymy kto nas zaszczyci nową rolą. Nasz Papież jednak był i jest nada niezastąpiony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa... tylko musze się do nich zglosic... bleee...

      Usuń
  2. Parówka w łóżku?? ketchup na kapie?? ZNAM to NIESTETY...takie newsy mam na co dzień..( 3 potworów)..ale już tak poważnie ..świetnie czyta się Twoje posty,fajna lektura ..chwila relaksu..ZOSTAJĘ ..Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Łooo ... parówę przemilczę, bo to się na nagłówek faktu nadaje: "Nie śpię w nocy, bo plecami turlam parówę" :)
    Co do świadectwa, do pracodawca były może wydać kolejne na uzasadniona prośbę więc looz :)
    A od męża za te obiadki to z czerwonym paskiem się świadectwo należy!!
    Do XVI się nie odniosę bo mnie to trochę bokiem obchodzi chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ripsta...:)) nie pozostaje mi nic innego jak iśc i tę parówę poturlać.. bo padam ze smiechu:)) dziekuję;))

      Usuń