środa, 16 stycznia 2013

Że niby jak matka, to intelekt do kieszeni…


W zasadzie tak. Dziś zdałam sobie z tego sprawę. Dzwoni Pani Redaktor, tak która rano odwołała nagranie, gdyż coś im wypadło (żeby wiedzieć, o co chodzi, trzeba przeczytać posta wcześniej). Dzwoni akurat, kiedy wracam ze szkoły ze starszą Godzillą, holując mniejszą i siaty. I pieluchy z Rossmana, jakoże są najbardziej chłonne. Te pampersy, nie dość, że drogie, to szybko się kończą. Nie ma to jak niemiecka jakość. Solidna pielucha. Das Pielucha.

No dobrze, dzwoni ta Pani Redaktor, żeby przełożyć spotkanie. I dopytuje o szczegóły i czy ja bym mogła coś wysłać. Jakieś swoje teksty. Mam kilka, powiedziałam ok i sądziłam, że na tym koniec. A tu pytania, a mnie Godzilla w śnieg, gęba w śnieg, a zakupy w zaspę. Gęba Godzilli, nie moja – tego to już by było za wiele.
Nie wiem, czy krzyczeć do Godzilli, czy ratować siatki, czy na Godzillę większą wrzasnąć, czy na pytanie odpowiadać. A o co ona pytała?? Panika. Mądrze potakuję, robię kilka „hm…” i „tak, więc”. I dupa. Pustka. Nic.
Zaspa i śnieg w Godzilli, Godzilla w śniegu. Pytanie powtórzone. No ok. I co z tego? Muszę gonić za Godzillą. Ratunku!

Zaczynam coś stękać, że niby jest tendencja i ona nie zanika i przepraszam panią, że tak dyszę, ale mi ucieka. I że to wina Dmowskiego – tak mi się wyrywa, nie przemyślane, bo jednak brnę po Godzillę twardo, bo ta już w zaspie, twarzą w dół, a tam sól. Może potrzebuje pomocy? Nie, Godzilla odchyla łeb – cała radosna, nadbiega druga i na nią. Zaczynają się tłuc, a tam pytanie o ten wątek z Dmowskim i ten katolicyzm, czy to poważne.
Ważne, ważne, charakterystyczne, wręcz konstytutywne. - Mamo, co ty gadasz?! Jestem głodny. On mnie bije! Chodźmy już!
Wie Pani, co? Ja Pani maila napiszę, bo ja muszę dzieci pozbierać, ja przepraszam i pieluchy zgubiłam. Do zobaczenia, ja będę, proszę się nie martwić, będę przygotowana.

Sieczka w głowie. Sieczka totalna. Ale wiem, gdzie tańsze pieluchy kupić i obiady mam na dwa tygodnie zaplanowane i wiem, co na klasówce poszło nie tak i wiem, że nic nie wiem. Pranie nastawić. Zgłupiałam. Zgłupiałam. Hura. Nur w śnieg i do domu!

Niniejszym kończę cykl o swoim życiu wewnętrznym i licznych przemyśleniach. Zakończyłam też cykl o spaniu Godzilli – to był i jest dramat wieloaktowy. Serial wręcz. Jeszcze wróci, ale nie teraz. Scenarzysta chwilowo śpi. Miłej nocy. Nikt mnie dziś nie lubi. Gupia jestem.

1 komentarz:

  1. Cudowne! - na więcej mnie nie stać, bo tak samo się głupia czuję dziś :/

    OdpowiedzUsuń