Matka jest PR-owiec. Przypomniała sobie! Jakież to cudowne uczucie tak odetchnąć z ulgą. Jak wiadomo, jest głosowanie.
Matka włącza się rano do sieci, patrzy i oczom nie wierzy – kampanie na zaprzyjaźnionych blogach aż huczą. A matka sobie linka podpięła i już. Myślała, że wystarczy. O naiwności! Nie wystarczy. Babcia, dziadek, ciocia i wujek – poinformowani, obiecali posłać po zł 1,23. Ale to mało, mało. Trzeba mieć kampanię! Profesjonalną, zaangażowaną i ze strategią.
Matka myśli dalej. Na szczęście, jako PR-owiec ma wiedzę teoretyczną. W końcu też wykładowca od wizerunku i od takich tam. Napiszę maila – pospamuję!
Napisała, wrzuciła na UDW – jak leci, bo własna skrzynka z kontaktami ja przerosła… mail zresztą zweryfikował owe kontakty – większość Undelivered Mail Returned to Sender. Poznaj przyjaciół po adresach, widzisz matko! Tu nauki własnej twojej Matki zyskują znaczenie. Za dużo przyjaciół i znajomych – nie warto, oj nie warto. Gdzie oni wszyscy poszli, nie wie matka.
Myśli dalej – a smsa puszczę. I tu to samo – patrzy matka w skrzynkę kontaktów i wybiera. Stolarz? Hydraulik? Pan od pieca? A może Majster? – a co mi szkodzi, może pokochają Godzille, a 1,23 złotego rozliczymy przy okazji.
Ale patrzy matka do sieci dalej – na zaprzyjaźnionych blogach ruch jak w ulu. Lecą prośby o głosy. Myśli matka, to za mało, za mało. Poszła reklama na profilu z Zołzami (matka jest Zołzą Założycielka, szukajcie, a znajdziecie). Dziewczyny zrobiły matce. Ta się trochę uspokoiła. Co Kuba Bogu, to Bóg Kubie, myśli Matka, pogłosowała na innych. Wrzuci się w koszty kampanii. Mało tego, gwizdęła telefon Babci i poszalała. I Dziadkowi. Mężowi podgawędzi później.
Jednak wewnętrzny PR-owiec mówi, że to za mało, za mało. Strategia musi być. Profesjonalna.
To może tak:
Dzień pierwszy – informacja i szeroka akcja mailingowa.
Dzień drugi – zwoła matka konferencję prasowąa. Godzille posadzi z ołówkami i notesami i odpowie na ich pytania. Następnie puści z wydarzenia raport – do sieci. I upominki dla mediów załatwi (to dziś jeszcze, będzie w Tigerze, jak wiadomo to jej ulubiony sklep od jakiegoś czasu).
Dzień trzeci – wypadnie jakoś na weekend, to matka może wyprodukuje jakiś event – może ten tort zrobi, obranduje i wstawi na fun page.
Dzień czwarty – ponieważ to kampania narastająca – musi być jakiś news, może trupa z szafy matka wydobędzie. Tylko najlepiej nie swojej – najlepiej z konkurencyjnej. Może jaki dziadek z Wermachtu się nawinie.
Dzień piąty – Matka nie lubi czarnego PR, więc dla odmiany znowu pójdzie jakiś event pozytywny. Godzilli dam zapchać jakiś odpływ albo wykreujemy jaką zabawę.
Dzień szósty – musi być debata. Jakąś blogerkę się wciągnie. Nie ma co.
Dzień siódmy – chyba finał. Ostatnia konferencja. Dziękujemy za głosy, trzymamy kciuki. Matka w sztabie przebiera nóżkami. Full profeska. Godzille też w gotowości. Mąż z kwiatami.
Dzień ósmy – podsumowanie kampanii. Zawsze musi być.
Usatysfakcjonowana matka, rusza do roboty w walonkach, przez śnieg. Grunt to mieć plan. Dziś matka o wizerunku wykłada i tak ją natchnęło.
Namówiłaś mnie na oddanie głosu :P
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie mogę zagłosować jeszcze raz bo bym to zrobiła :)))
OdpowiedzUsuńno to kampania na miare prezydentury:)
OdpowiedzUsuńplan jest a to najwazniejsze:)
:)) dziękuję. Prezydent.. hm... wąsów nie mam, strzelam nieustannie, poluje równiez - właściwie, mam pewne zadatki;))
UsuńImponujący plan:)) Trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńDziekuję:) marne ma szanse matka nawet ze strategią, ale się dobrze bawi:) A konferencja prasowa się odbyła:
OdpowiedzUsuńGodzilla (pytanie pierwsze):
- A mogę pograć?
- Tak, oczywiście.
- Mamaaaaa. Mammmmaaaa (Godzilla druga, nie mógł wyartykułować), w końcu rzucił żądanie: cem kolade!
- Oczywiście...
Potem było jeszcze kilka podobnych pytań, media się usatysfakcjonowały (Godzille znaczy) i opuściły konferencję, wcześniej spożywając przewidziany programem spotkania posiłek. Media relations opanowane.
Namówiłaś nas na głosik trzymamy kciuki ;)
OdpowiedzUsuńDzięki:)) tak jak patrzę z perspektywy trzech dni - ide zgodnie z planem. dziś był event faworkowy;))
OdpowiedzUsuń