sobota, 19 stycznia 2013

Podział obowiązków i wieczór dmuchania


Po nadmuchaniu 50 baloników oraz napełnieniu wodą około 20, matka oddaliła się od Godzilli, pozostawiając je z wielokolorową gumą. Oddaliła się w poczuciu dobrze spełnionego macierzyństwa. Te z wodą wyniosła wcześniej na taras, jednak z tym by Godzilli nie zostawiła. Sprawienie Godzillom drobnych przyjemności, które stanowią również formę swoistej rekompensaty za nieobecność matki w tak ważnym dniu, jakim jest sobota, i matce daje radość.
Rozprężenie płuc podczas dmuchania, skurcz, wytrzeszcz oczu, gdy guma jest jeszcze zbyt twarda i uczucie ulgi, gdy jakoś pójdzie, a potem się powiększa z każdym wydechem. Euforia. Tylko to cholerne wiązanie. To scedowała na ojca.   

Oddalając się, łypnęła w jego stronę. Wyglądał na zmęczonego, a zawiązanie kolejnego balonika mogło go psychicznie wykończyć. Nie chciała ryzykować wybuchu. Delikatnym gestem wyjęła mu z rąk żółtego i sama zawiązała. Pogładziła męża po zmęczonej twarzy. Gestem obietnicy, że to już niedługo. Zaprowadziła na kanapę, dając tym samym czas Godzillom na swobodną zabawę przed położeniem ich do łóżek. Cóż, jeszcze tylko kilka sobotnich samotnych dyżurów i matce się zlecenie skończy. Wszystko wróci do normy, obiad będzie, porządek będzie i podział obowiązków, jak dawniej. A nie, że wszystko on sam. A ona wkracza do domu triumfalnie z paczką balonów, Godzille lecą jak ćmy do światła… i potem wieczór dmuchania.

4 komentarze: