wtorek, 20 listopada 2012

Matkę pożera zamachowiec. W dodatku niedoszły

 Zamachowiec niedoszły nie doszedł do celu, matka natomiast musi pójść, by to zdarzenie, które się nie zdarzyło, skomentować w mediach, które chcą puścić to w świat. Bardzo to skomplikowane, wiem. Natura współczesnego świata jest bardzo złożona i nie da się pewnych rzeczy prościej wyjaśnić. Natura współczesnych mediów złożona jest jeszcze bardziej, ponieważ chcą mieć coś, czego nie było i najlepiej, by lała się krew. Matka ma powiedzieć najlepiej tak, żeby wyszło na to, że się już prawie lała i że jest problem. I że matka go współkreuje niejako jako głos eksperta z dziedziny. Trzeba było słuchać Mamy, jak mówiła, żeby zostać lekarzem, a nie politologiem. A matkę tak już od wczoraj ścigają, najpierw za PSL, teraz za zamach, to znaczy za brak zamachu. Nie Matkę matki, bo Jej trzeba było się słuchać, tylko mnie, matkę Godzilli. Wszystko potrafię zamotać, co? I jutro też będę motać. Co innego pozostaje matce, skoro zamach nie doszedł do skutku, zamachowiec nie doszedł do celu, a matka musi pójść i mówić?

Mało tego, mam wziąć ze sobą Godzillę, tą młodszą. Nie, żebym chciała, ale muszę, bo przecież nie zostawię samego. Więc jeśli jutro jedna stacja nada komunikat na pasku, że właśnie dokonano na nią zamachu, to TO BĘDZIE O GODZILLI. Ale ja ich uprzedzałam, upierają się, żebym mimo wszystko przyjechała. Zamach niedoszły może więc dojść, wprawdzie nie W tym celu, w którym miał dojść pierwotnie i przy użyciu innego zamachowca, ale ten zamachowiec na pewno będzie doszły. Już zaciera łapki i zbiera klocki do zamachu.

7 komentarzy: