poniedziałek, 12 listopada 2012

Matka Godzilli i wielka zmyła


Nie, nie zmyła, że coś umyła. Choć dziś umyła parę rzeczy, ale tylko pobieżnie. Zmyła, że miała nie pisać, a pisze. Tak ją naszło po nocy. Mąż dostarczył drinka, Godzille śpią, a przecież SEO nie zając. Czysta przyjemność tak postukać w klawiaturę bez wyraźnego przymusu, z samej tylko chęci stukania.

Godzilla młodszy zaanektował dziś Nianię Godzilli starszej. Niania była na występach gościnnych, ratując matkę przed klęską logistyczną i wspierając rozwój jej kariery tym samym. Godzilla młodszy podpełzł do dziewczyny i ją po prostu wziął (za rękę tylko), posadził na dywanie i władczym tonem oznajmił: „To moje” – wskazując na nią, że ona jego. „Tu buduj dom!”. Brak możliwości sprzeciwu. Nie wiem, co było dalej, bo poszłam. Jak wróciłam, Godzilla siedział na kolanach Niani i powtarzał wskazując na nią „To moje!”. Nie wiem, co Niania o nas pomyślała, że my tak Godzillę uczymy przedmiotowego zagarniania podmiotów… Nieważne. Niania powiedziała, że jakby trzeba nam było kiedyś jeszcze skórę uratować, to pomoże. I chwała TO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz