I najlepiej je przetrawić bądź przeżuć i wypluć. UGH. Godzilla młodsza dostała do szpitala. Ja wiem, że to dobrze. Zupełnie racjonalnie wiem, że to nawet bardzo dobrze, gdyż wyjaśnienie bezglutenowości i tajemniczych problemów z karoserią i układem wydalniczym leży nam na sercu. Nie mniej jednak, oznacza to również wyzwanie logistyczne. I jak znam życie, przyjdzie nam się z nim zmierzyć w najmniej dogodnym momencie. Zawsze tak jest. Matka rozważa pilne klonowanie, no albo nie tak pilne – wiadomo, że planowe przyjęcie do szpitala to kwestia paru miesięcy. Ale trzeba to poważnie potraktować. To klonowanie. Już raz przerabiałam szpital z dwoma Godzillami – było mnie o jedną za mało, więc wiem, co mówię. Bo jak jedna Godzilla chora, to druga z zazdrości też choruje albo wycina inny numer. Mąż też wtedy robi się chory i tylko matka musi być. Matka to jednak instytucja. Tymczasem instytucja czuje, że pada i idzie spać. Może przed snem zdąży poczytać zwykłą prasę albo książkę mniej naukową, zwykłą taką zupełnie i najlepiej mało mądrą. Ma potworne zaległości swoją drogą (zwłaszcza w tych niemądrych), bo jak idzie spać, to pada zanim przeczyta pierwsze zdanie. A dziś jest usprawiedliwiona i może bezkarnie takie rzeczy planować, bo nie ma fraz do obrobienia. Wyszły. Miłego wieczoru!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz