czwartek, 25 października 2012

Godzille pożerają kotlety, tak prozaicznie, po prostu.


- Dostałem minusa.
- Znowu? Za Co?
- Za nie zjedzenie kanapki…
- ??
Po wyjaśnieniu z wychowawczynią okazało się to tylko częściową prawdą. Bardziej chodziło o fakt ucieczki z klasy, podczas gdy wszyscy inni zostali i konsumowali.

Dlaczego zwiałeś?
- Przed kanapką?
- ?? Ale, że co?
- Duża była.
No tak. Tez bym zwiała.
- To nie jesteś głodny?
- Nie aż tak, tak na kotleta jestem głodny.

Wymiana sms-ów z mężem:
- Wraca?
- Wraca. Głodny.
- A głodny jak? Jak człowiek, czy gorzej.
- Gorzej.

6 kotletów poszło na raz. I jeszcze jednego podgawędziła Godzilla młodsza. Prosto z patelni, chociaż nie powinna z uwagi na gluten i jajko. Ale porwała i zwiała pod łóżko, gdzie dokonała zbrodniczej konsumpcji. Nie miałam jak wyrwać mięcha z paszczy. Trudno. Może alergia już minęła, przy okazji się sprawdzi.

Babcia zrobiła kotlety – tak na 3 obiady miało być, żeby matka pracująca miała łatwiej. No nie wyszło w tych rachunkach jakoś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz