czwartek, 3 kwietnia 2014

Gdzie się Durska szlajała i w czym potrzebne jej było trzymanie członków na FB




Durska powie wprost, bo nie ma sensu tu niczego udawać. Rozmowę Durska miała. Rozmowa ta ma przybliżyć Durską do ustabilizowania jej pozycji na rynku i stworzenia idealnego dla niej rozwiązania zawodowego. Durska swój plan konsekwentnie realizuje już od jakiegoś czasu. Pisze, bloga sobie odświeża, szuka możliwości i przede wszystkim absolutnie się nie poddaje, wierząc, że w końcu jej wytrwałość zostanie nagrodzona. Nawet sobie firmę strzeliła i ZUS-y sama płaci, co w jej mniemaniu powinno być również przewagą konkurencyjną wobec tych, którzy chcą etatów. Etaty odchodzą w przeszłość. Ani to dziś bezgraniczna pewność, ani pieniądze wielkie, a socjal można sobie i tak samemu zapewnić. Ja sobie zapewniam socjal biegając – nic mnie to nie kosztuje. Więc jakby kto pytał, czy w tej mojej małej firmie jest socjal, to jest jak cholera. Moje koleżanki współredaktorki jak będą chciały, to też mogą biegać. Program obejmuje wszystkich współpracowników niezależnie od stażu. Serio. Ale wracamy do tematu, po cholerę trzymane były członki.

- Mamo, a po co tam idziesz?
- Bo bardzo bym chciała tam pracować, dla nich pracować, pisać, być, no wiesz.
- No ale ty już pracujesz, przecież masz firmę.
- Mam działalność gospodarczą, ale to nie wyklucza dalszego rozwoju i realizowania swoich marzeń. Założyłam firmę, ale chcę iść dalej, pisać więcej. Wiesz synu, jak się poprzestaje na jednym, to szybko okazuje się, że to błąd, że to za mało. I wcale nie chodzi tu o pieniądze. Dlatego, nawet kosztem większego wysiłku, warto się bardzo starać, żeby robić to, co się naprawdę lubi. A już zwłaszcza wtedy, kiedy naprawdę można spełnić swoje marzenia.
- Dobra, Mamo, będę dziś grał, obiecuję.
- Nic nie mówiłam przecież, ale nie mam nic przeciwko temu, bo jeśli granie to jest to właśnie, ćwicz z radością, nawet jak czasem cię to złości, męczy, nudzi. Każde nasze zadanie bywa czasem nudne, trudne, żmudne. Bywa, że się jest po prostu w złym humorze. Ale jak to twoja pasja, to jak tylko siądziesz do pianina, znużenie ustąpi. Dlatego ja tak bardzo chcę tak pracować. Rozumiesz synu?

Syn, będący Godzillą starszym, kiwnął głową. Nie wiem, czy do końca przekonany. Bo on pewnie musi swoje przejść, by to zrozumieć, ale…
Każdy moment na wychowywanie potomstwa na własnym chlubnym przykładzie jest ważny. Należy wykorzystywać takie okazje, gdyż dzieci są doskonalą inwestycją. Prawdopodobnie o niebo lepszą niż jakiekolwiek inne sposoby zabezpieczania przyszłości, które z łatwością można zanegować. 
I oczywiście, że inwestycja ta jest cholernie kosztowna i jakby nie patrzeć ma niską stopę zwrotu, ale jednak geny to geny. Trzeba ufać genom. By nie pompowali tyle kasy w genetykę, jakby to nie była dobra inwestycja. 

A teraz wracamy do pracy marzeń. 

To nie praca, w której celem nadrzędnym są pieniądze. To satysfakcja, że robi się to, co się naprawdę lubi robić. Nie ma tu znaczenia ani wykształcenie, ani doświadczenie. Bo można zostać po MBA doskonałym rękodzielnikiem. 

To raczej stan umysłu. Ja już wiem, dojrzałam, potrafię ocenić, co jest dla mnie najwłaściwszym zadaniem zawodowym, które idealnie wpisuje się w mój charakter i kompetencje, by być efektywną, kreatywną i szczęśliwą po prostu. Bo mam w tym prawdziwą pasję. Pasja się znacznie trudniej spala niż po prostu kariera. To taka kariera w wersji super/ komfort/ de lux.

By nie znajdować śledzi w książkach.

I po to właśnie było mi trzymanie członków.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz