czwartek, 31 stycznia 2013

Osz masz… babo oczy


Taki nic wpis. Nic, bo go nie ma. Nie, że zniknął. Nie ma w nim specjalnej treści. Jakaż treść by mogłaby być? Dziś wiało. Potem padało i znowu wiało. Nie chciało mi się pakować Godzilli i wychodzić. Godzilla oglądał Nemo i gonił rybki po całym domu. Różne rybki, gatunki znane tylko jemu. Ja zaś goniłam czas, by coś napisać. Coś, co piszę i ciągle nie mogę, więc to też podpada pod kategorię nic, jeszcze nic.

I z tego nic wyłonił się telefon.
- Skomentowałaby pani Palikota dla nas?
- Oj nie bardzo…
- Bardzo prosimy, przyślemy taksówkę, zajmiemy się dzieckiem.
- Ale ja się nie znam na Palikocie…
- No chodzi o to, że on wku… Tuska.
- No wku… i co tu komentować?
- Tyle nam wystarczy. Bardzo prosimy, to jak? O 16.00 będzie czekała taksówka.

- Godzilla chodź tu, ubieramy się. Koniec dnia NIC. Musimy jechać. Mamusia nieco panikuje, bo nic nie wie, co można powiedzieć o oszołomach i jeszcze tak, żeby było ładnie i z przecinkami? No co można? No nic.


- Tak panie redaktorze, Palikot uprawia coś w rodzaju cyrkoliberalizmu i trudno powiedzieć, co na tym zyska. Jeśli zyska, to zaraz straci. A PO powinno się rozpaść, chyba że Tusk załatwi Gowina, jak Schetynę. Albo podobnie. Zależy, co mu i jak leży.

Godzilla tymczasem uciął sobie drzemkę na kanapie w charakteryzatorni. Na stojąco. A jak się przebudził natychmiast wybrał sobie najładniejszą panią i wspiął się na jej kolana, następnie przywarł do niej całym ciałem i nie chciał puścić. Matkę zabrano od niego siłą i podłączono do dźwięku, więc nie bardzo mogła sobie pozwolić na upominanie syna. Machnęła ręką i poszła powiedzieć, co wyżej zacytowała.







Po czym powróciliśmy do domu. Matka spojrzała w lustro. I siadła z wrażenia. Miała oczy. Duże, kocie, niezielone, ale to rybka już. W każdym razie teraz dłuto i odskrobywać tapetę.

Choć moment malowania był naprawdę miły. W tych telewizjach panie charakteryzatorki są najnormalniejsze i najsympatyczniejsze i zawsze z człowiekiem pogadają.
- Ale pani ma brwi!
- Wiem, straszne, po dziadku. Do dziadka pasowały, a do mnie to tak nie bardzo.
- No nie, świetne są..
- No nie wiem, nie doceniam ich.
- A jak malujemy?
- Nie mam pojęcia, nie znam się. Może 10 lat młodziej i żebym była wyspana…


Nie. No nie mogę pisać tego posta, bo Godzilla pryka balonami!



A z Hali Odlotów wycięli to, jak narodowiec na mnie krzyczy i ja się pultam i on się pulta i obdarzamy się nienawisto-ironicznymi spojrzeniami. To nie fair. Bo to było fajne i klu.

Ale że Dawid (nie Goliat) jest Prawicowym Hipsterem, to fiu fiu. Nie wiedziałam. Kłóci mi się to wewnetrznie, niczym myśl narodowa, naznaczone jest paradoksem i jeszcze absurdem. Uff. Pojechałam na koniec.  Dobranoc!

 



6 komentarzy:

  1. Chciałam coś mądrego napisać, ale ten Godzilla prykał balonami i się chichram :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No prykal i prykal az padl.. My tez sie uchichralim. Jak on sie chichra, to nie ma sily, zeby sie nie chichrac z nim;)

    OdpowiedzUsuń
  3. trzeba bylo zeskrobac makijaz tak zeby dalo sie go przykleic na wyjscia;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak kilka lat temu miałam występ w telewizji i tak ładnie, idealnie mnie pomalowano, to nie zmywałam tegoż makijażu do rana. I poszłam taka ładna, idealna do szkoły - do poprawienia tylko puder był - wiadomo, ślinię się przez sen.

    Więc miałam w swoim życiu dwa dni, kiedy byłam idealna. I ładna.

    PS. Dobrze, że tylko balonami pryka.

    OdpowiedzUsuń
  5. chętnie udzielę jakiegoś wywiadu by wziął mnie pod swoje skrzydła jakiś Pan lub Pani charakteryzatorka :)

    Godzillowy sen - MISTRZ!

    OdpowiedzUsuń
  6. Miszcz.. Prykacz balonow.. Jedyny bol z tym make upem byl taki, ze on mni gryzl i swedzial w twarz;)) tylez tego nababdziane...

    OdpowiedzUsuń