Uciekam przed Godzillami i staram się nie odpowiadać na większość ich natrętnych pytań. Dla porządku, tylko trochę sprzątam, niewiele gotuję, za to dużo czytam. Sprawy realne odsunęłam na plan dalszy. Nie uciekną. Zające zjedzone w wielkanocnych pasztetach, więc nie ma się po co spieszyć.
Można powiedzieć, że jestem na emigracji wewnętrznej - albo właśnie - na wewnętrznej majówce. Ciało pod kołdrą, a głowa gdzieś odleciała.
Tak daleko, że nie chce jej się myśleć o powrocie.
Czasami tak trzeba.
mi się też marzy taka majówka. Tymczasem moje dziecię z uporem maniaka pod kołdre wpycha się tym swoim małym tyłkiem i wybija mnie z rytmu majówkowego. skandal!
OdpowiedzUsuńOdcięłam się, choć co chwilę wpada tu rozwrzeszczana banda... Lepiej nie będzie, więc korzystam z tego, co jest;))
Usuń