Matka politolog czuje na sobie ciężar większy niż matki z
innym wykształceniem. Może nie większy, ale szczególny gatunkowo. Matka lekarz,
matka prawnik bądź matka mechanik też na pewno realizują specjalną misję
wychowawczo-edukacyjną na dzieciach, każda misja w swoim rodzaju i każda też
ciężka – tu oddaję sprawiedliwość.
Matka politolog poczuła swoją misję już od poczęcia i
jeszcze od zarodka w zasadzie chowa swoje dzieci na światłych obywateli, dbając
o to, by świadomość społeczna oraz związana z nią podmiotowość polityczna jej
pociech osiągnęła jak najszybciej poziom maksymalny. Do tego matka chowa na
obywateli odpowiedzialnych, wrażliwych i sumiennych. Realizuję też hasła
sprawiedliwości społecznej oraz równości i różnorodności, przekazując rozmaite
demokratyczne wartości w wychowawczym pakiecie. Kupuję znaczy po jednej sztuce
zabawki i każę się nią sprawiedliwie dzielić, następnie ze spokojem patrzę, jak
towarzystwo się tłucze, a ja w tym czasie rekwiruję zabawkę i jak towarzystwo
dochodzi do konsensusu, oddaję. Czasem leje się krew, ale przecież nikt nie
mówił, że politykę da się bez rozlewu. Dziś na przykład starszy oberwał w nos
od młodszego. No, ale – popatrzcie na Stany Zjednoczone, też zimny i krwawy
policjant, czyż więc nie jestem usprawiedliwiona? W każdym razie policjant to ciągle w miarę skuteczny i narzucający swoje rozwiązania, w miarę demokratyczne (tak, wiele można zarzucić), ale któż jest bez winy. Ja też aniołem nie jestem.
Biedactwa moje, Godzille konkretnie, w kołysce zamiast bajek
słuchały opowiastek o Platonie, względnie Maxem Weberem były katowane – w zależności
od prowadzonych przez matkę zajęć. Matka już wprawdzie nie prowadzi nauczania
akademickiego, gdyż uczelni zabrakło studentów, jednak jej poczucie misji nie zostało
tym faktem osłabione.
W zasadzie nawet widać już pewne efekty tego nieustannego
kształcenia sprawowanego na Godzillach (metodami z grubsza demokratycznymi). Ba, brak studentów pozwala matce
jeszcze lepiej i pełniej realizować program akademicki politologii praktycznej
na własnym stadzie hodowlanym.
W przedszkolu Godzilla młodsza jest jednym z bardziej
socjalnych dzieci. Wprawdzie stosuje mało demokratyczne metody sprawowania
władzy, władzę sprawuje skutecznie. Podobno zarządza kącikiem z kuchenką – tak
przynajmniej twierdzi. Wiadomo, że najlepsze imprezy to w kuchni…
Godzilla starsza zaś zaczyna rozumieć procesy (każdy
politolog wie, że jak już się procesy kmini, to już wyższy stopień
wtajemniczenia, znaczy instytucję i myśl polityczną się już zdało), na razie w ramach
małej grupy społecznej, jaką jest klasa, ale zawsze to już coś.
- Mamo, ten jeden kolega, ten no wiesz który, strasznie
kłamie i udaje, i zawsze my za niego dostajemy. To niesprawiedliwe. My się nie
będziemy z nim bawić, bo on do tego jest strasznie męczący i wtrąca się do
każdej naszej rozmowy i przeszkadza w każdej zabawie, a przecież nie każdy z
każdym musi się lubić bawić. Tylko jego tata ciągle przychodzi do pani i pani
go strasznie broni, tego kolegę znaczy broni. On zaczyna, a wiesz, potem
oszukuje i wychodzi na to, że to on jest poszkodowany. A to nieprawda. On się
nie chce z nami normalnie bawić. Najlepiej w ogóle z dala od niego się trzymać
będziemy.
Tak, korupcja, włazidupstwo, fałsz oraz manipulacja powinny
być izolowane. Godzilla zachowuje prawidłowy dystans do zjawisk nagannych i społecznie
szkodliwych.
Co ja na to? Cóż, postanowiłam już nie namawiać, nie prosić.
W zeszłym roku wychowawczyni prosiła, by przekonać niektórych chłopców, żeby
owym kolegą się zajęli i potraktowali go inaczej. Godzilla próbował, mimo że narażał
się pozostałym chłopakom (jak to w grupie bywa). Szybko przestał. Dlaczego? Bo
ów kolega zamiast zachowywać się normalnie i skorzystać z pomocy, z dobrej
okazji, by wejść do grupy inaczej, nadal kłamał, nadal się narzucał. Moim
zdaniem więc to postawa słuszna społecznie. Skoro się nie da, należy izolować.
Brutalne, bo chodzi o relacje w klasie? Nie, gdyż potem (TU SIĘ NARAŻAM) taki
smród ciągnie się całe życie, na wszystkich szczeblach.
Bo człowiek, który nie potrafi zaakceptować reguł
społecznych już od małego, nie nauczy się ich akceptować później. Duża w tym
rola rodziców, to oni mają dać przykład, jak w stadzie żyć się powinno. W tym
wypadku niestety rodzice uważają inaczej, że to stado ma się podporządkować ich
dziecku w imię fałszywie pojętej ochrony, szklanego klosza czy jak to zwać. Rodzice
manipulują – nie pytajcie o szczegóły. Wiem i wiem, że dobrze wiem. Wymuszają, straszą,
szantażują – bo nieuzasadnione pretensje do wychowawcy podczas wywiadówki to rodzaj
szantażu i wymuszenia. I co ma zrobić nauczycielka w takiej sytuacji? Narazić
się dyrekcji czy poddać krzykaczom? Patowa sytuacja.
A teraz wejdźmy na ten wyższy poziom. Zobaczcie, co wydarzyło
się w PO. No tak, jak w życiu, normalnie jak w klasie.
Grupy i grupki w większym społecznym organizmie, ustawianie
się wobec liderów, ścieranie interesów to normalne procesy. Ale korupcja,
przekupstwo, próby nieeleganckiego rozgrywania interesów z obejściem norm
społecznych – na skróty powinny być izolowane i eliminowane. Tylko, że – tak
jak w klasie… to się nie wszystkim opłaca, to nie jest łatwe, to jest wręcz
bardzo złożone i wymaga zrozumieniu wielu nakładających się na siebie
czynników. Wymaga też odwagi narażenia się jak nie jednym to drugim. Wymaga
ryzyka, bo uczciwość jest w dzisiejszych czasach ryzykowna i może skutkować
brakiem głosów – tu i ówdzie.
I weź tu człowieku bądź mądry. Weź tu wychowuj dziecko.
PS. Powyższa paralela to takie sobie luźne dywagacje,
inspiracje nad kubkiem herbaty. Proszę nic mi nie zarzucać, ja wiem, jak jest,
ale piszę ot tak. Tak i już – korzystając z demokratycznego prawa do wydawania
sądów i posiadania własnego zdania. Nie chcę też powiedzieć, że posłowie PO są
źle wychowani, że za mało w ich procesie edukacyjno- wychowawczym było
politologii… a może cholera chcę to powiedzieć? Z choinek się przecież nie
urwali, a złe wzorce z powietrza się nie biorą.
Tak, takie Rzeczypospolite, jak młodzieży chowanie. Będę
Godzille nadal uświadamiać. Dzienniki niech oglądają, a nie Ben Tena i kucyki
Pony, gdyż cel uświęca. O żesz, Machiavelli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz